
Wolverhampton krok bliżej Ligi Europy
Wolverhampton po niezwykle zaciętym meczu pokonał 3:2 na wyjeździe Torino w meczu eliminacyjnym do fazy grupowej Ligi Europy. Wynik nie gwarantuje jednak awansu do kolejnej rundy, więc rewanż zapowiada się bardzo ciekawie.
Skład, na jaki zdecydował się Nuno Espirito Santo nie zaskoczył, jednak pojawiło się w nim kilka zmian. Na prawym wahadle Matta Doherty'ego zmienił Adama Traore, który zaliczył świetny występ w meczu ligowym przeciw Manchesterowi United. W środku obrony za Ryana Benneta pojawił się Jesus Vallejo. Zmianie uległa także lewa flanka - Ruben Vinagre wystąpił w miejscu Jonny'ego. Strzelec bramki z ostatniego ligowego spotkania Wilków Ruben Neves usiadł na ławce i ustąpił miejsca w środku pola Romainowi Saissowi. Personalnie nie zaskoczyło także Torino, które dokonało czterech zmian w porównaniu do poprzedniego meczu Ligi Europy.
Wolverhampton od początku przejęło inicjatywę, co poskutkowało dobrą sytuacją już w 13 minucie spotkania. Jota otrzymał piłkę w obrębie pola karnego, oddał błyskawiczny strzał w kierunku bramki, jednak próbę udaremnił dobrze ustawiony Salvatore Sirigu. W odpowiedzi dobrą sytuację zmarnował Nicolas N'Koulou - obrońca Torino wyszedł w górę do dośrodkowania Armando Izzo, jednak jego uderzenie głową zatrzymało się na poprzeczce. Izzo był bardzo aktywny w ofensywie i swoją dobrą grę mógł ukoronować bramką w 39 minucie, kiedy to zamykał dośrodkowanie z głębi pola strzałem z główki - ku jego nieszczęściu krótki róg dobrze przypilnował Rui Patricio. Gdy wydawało się, że do przerwy kibice zgromadzeni na Stadio Olimpico di Torino nie obejrzą żadnego gola, w 42 minucie goście wyszli na prowadzenie. Lorenzo De Silvestri w pozornie niegroźnej sytuacji sfaulował Joao Moutinho, ten ustawił piłkę i z rzutu wolnego dośrodkował w pole karne, a tam sytuację wykończył... Gleison Bremer, który nieszczęśliwie główkując, skierował piłkę do własnej siatki.
Druga połowa spotkania znów zaczęła się od spokojnego rozgrywania akcji przez Wilki i prób kontr zespołu gospodarzy. Taktyka Wolverhampton przyniosła większy skutek - w 59 minucie Adama Traore z łatwością ograł Cristiana Ansaldiego i wyłożył piłkę na 9 metr, gdzie czekał na nią Diogo Jota. Portugalczyk pewnym strzałem nie dał żadnych szans Sirigu i podwyższył prowadzenie gości. Wydawało się, że Torino już się nie podniesie, jednak nic bardziej mylnego. Gospodarze minutę później odpowiedzieli trafieniem po akcji dwóch winowajców z poprzednich goli - De Silvestriego i Ansaldiego. Adama Traore stracił piłkę tuż przed swoim karnym, pod swoje nogi otrzymał ją Ansaldi, który dośrodkował do zamykającego akcję De Silvestriego, a Włoch pewnym uderzeniem głową wykończył błyskawiczną kontrę Torino. Wolverhampton szybko jednak pokazało kto dyktuje warunki tego meczu - w 71 minucie Raul Jimenez otrzymał piłkę na 30 mecze od bramki, minął Izzo i wbiegł z futbolówką w pole karne, po czym plasowanym strzałem pokonał golkipera gospodarzy. Tuż przed zakończeniem spotkania Torino zdobyło bramkę, która może okazać się kluczowa w kontekście rewanżu. Ruben Vinagre w polu karnym sfaulował Andreę Belottiego, a sam poszkodowany z jedenastki ustalił wynik spotkania.
Fot.: AP/Associated Press/East News