
Motor dzieli się punktami z Termalicą
Motor Lublin zremisował z Bruk-Bet Termalicą Niecieczą 1:1 w niedzielnym spotkaniu 8. kolejki. Do przerwy lepsi byli gospodarze, po niej goście, dlatego podział punktów wydaje się sprawiedliwym wynikiem.
Pierwsza połowa nie obfitowała w wiele emocji, choć początkowe minuty zapowiadały dobry mecz. Motor zaczął bowiem spotkanie od niezwykle mocnego uderzenia i prowadzenia już w 5. minucie gry. Bradly Van Hoeven dostał prostopadłe podanie, pobiegł za piłką do końca i wrzucił ją wślizgiem z linii końcowej wprost do dobrze ustawionego Karola Czubaka, który nie miał problemów z umieszczeniem jej w siatkę.
W kolejnych minutach emocje zgasły - Motor kontrolował grę i nie dopuszczał gości do tworzenia sytuacji strzeleckich. Dobrze zorganizowana defensywa gospodarzy pękła jednak w 36. minucie gry - Rafał Kurzawa dostał piłkę w pole karne, opanował ją na klatce piersiowej, a następnie z półobrotu uderzył w kierunku bramki. Na szczęście dla Motoru na straży stał Ivan Brkic, który pewnie interweniował.
Druga połowa meczu mogła zacząć się znów świetnie dla Motoru - z linii pola karnego wolejem uderzał Bartosz Wolski, ale świetną interwencją na linii bramkowej popisał się jednak Miłosz Mleczko. Wydawało się, że gospodarze dalej będą dominować w meczu, ale przydarzył im się fatalny błąd - Filip Wójcik przy wrzutce zagrał ręką w polu karnym, a sędzia po analizie VAR wskazał na wapno. Z rzutu karnego trafił Jesus Jimenez i na tablicy wyników pojawił się remis.
Bruk-Bet uwierzył, że może strzelać kolejne gole i blisko był chwilę później. Po rzucie rożnym świetnie głową uderzył Kamil Zapolnik, jego próbę zatrzymał Brkic, a dobitka Bartosza Kopacza z bliskiej odległości trafiła w słupek.
W 84. minucie gry goście mieli doskonałą szansę na objęcie prowadzenia - po klepce Jimeneza i Radu Boboca Hiszpan znalazł się oko w oko z bramkarzem, ale trafił w wychodzącego z bramki Krkicia. Chwilę później doskonałą okazję pod drugą bramką miał Fabio Ronaldo - Portugalczyk dostał podanie ze skrzydła w pole karne, ale uderzył wysoko ponad bramką. W końcówce meczu Brkic znów uratował swój zespół - Zapolnik dostał dośrodkowanie w pole karne, uderzył głową w długi róg, ale golkiper świetnie interweniował.
AŁ
Fot.: Jacek Bodzak/REPORTER