
Radomiak zbiera kolejny skalp!
Radomiak Radom po świetnej drugiej połowie pokonuje dość niespodziewanie Raków Częstochowa i melduje się na pozycji wicelidera PKO BP Ekstraklasy.
Forma Radomiaka jest na starcie sezonu wysoka, czego nie można powiedzieć o podopiecznych Marka Papszuna. Mogło to zapowiadać duże emocje, ale tych niestety nie oglądaliśmy w pierwszej części gry.
Więcej działo się w drugiej połowie. Strzelanie rozpoczęło się w 48. minucie, kiedy to Filip Majchrowicz szybkim wznowieniem z bramki uruchomił na skrzydlę Capitę. Ten wygrał pojedynek biegowy z Zoranem Arseniciem, następnie zwolnił i tym razem ograł Chorwata zwodem, a po nim oddał niezwykle precyzyjny strzał w długi róg, który otworzył wynik meczu. Kolejny raz kapitan Rakowa we własnym polu karnym został ograny w 65. minucie przez Rafała Wolskiego. Stoper zaczął później ciągnąć za koszulkę pomocnika, a arbiter wskazał na wapno. Z jedenastki na 2:0 podwyższył Roberto Alves.
Odpowiedź Rakowa była błyskawiczna. Lamine Diaby-Fadiga wygrał pojedynek główkowy na linii pola karnego, zgrał futbolówkę do Joantana Brunesa, a niezawodny Norweg lobem pokonał Majchrowicza. Choć od 69. minuty kibice gości liczyli na kolejne ciosy Rakowa, to wraz z mijającym czasem jasnym stawało się, że punkty zostaną w Radomiu. Tym bardziej, że w doliczonym czasie gry gospodarze zadali ostateczny cios. Michał Kaput otrzymał długą piłkę za plecy obrońców, dograł w pole karne do wbiegającego Mauridesa, a ten wolejem ustalił wynik.
AŁ
Fot.: Piotr Matusewicz/East News