kiwior mbappe LM

Solidny mecz Kiwiora na Santiago Bernabeu

Fot. eastnews
2025-04-16

Jakub Kiwior zagrał bardzo udane zawody ćwierćfinałowym meczu wyjazdowym Arsenalu w Madrycie i wydatnie pomógł Kanonierom pokonać faworyzowany Real. Polak udowadnia, że gdy Arteta stawia na niego, ten nie zawodzi.

Na początku spotkania to Arsenal był groźniejszy, jednak próby Bukayo Saki były zatrzymywane przez Thibaut Courtois. Najpierw Belg obronił jego próbę z dystansu, a chwilę później z rzutu karnego, po tym jak Mikel Merino był faulowany przez Raula Asencio. Do dużej kontrowersji doszło w kolejnych minutach, gdy do głosu doszedł wreszcie Real. Po stałym fragmencie gry Declan Rice rękoma zatrzymywał Kyliana Mbappe i choć wszystkim wydawało się, że karny zostanie odgwizdany, to arbiter po analizie VAR nakazał kontynuowanie gry. W następnej fazie meczu dużo bardziej widoczny był Jakub Kiwior. Polak bez większych problemów radził sobie z gwiazdami Realu, a tuż przed przerwą uratował nawet swój zespół przed utratą bramki, kiedy to piłka dośrodkowana bardzo głęboko z rzutu rożnego zmierzała wprost do siatki, a 25-latek w ostatniej chwili ją wyekspediował. Do przerwy ostatecznie goli nie obejrzeliśmy, a fakt ten przybliżał do awansu Arsenal.

Choć wydawało się, że w drugiej połowie czeka nas pogoń Realu, to nic takiego nie miało miejsca. Plan awansu oddalił się jeszcze bardziej w 65. minucie, kiedy to po prostopadłym zagraniu Merino w sytuacji sam na sam Courtois przelobował Saka i otworzył wynik spotkania. Podrażniony Real błyskawicznie zdobył gola wyrównującego. W pozornie niegroźnej sytuacji William Saliba zagapił się we własnym polu karnym, Vinicius Jr. zabrał mu piłkę i zdobył gola. Wydawało się, że od tego momentu gospodarze ruszą do zdecydowanych ataków, jednak tak nie było. Arsenal grał bardzo kompaktowo, nie popełniał błędów i wreszcie w doliczonym czasie gry ukarał coraz mocniej otwierający się Real. Akcję zaczął Kiwior, który przeciął dośrodkowanie Realu, a po jego główce mający dużo miejsca Merino zagrał na wolne pole do Martinellego. Brazylijczyk nie miał problemów z pokonaniem Courtois i ustalił wynik meczu.

Fot.: Bernat Armangue/Associated Press/East News

iparts.pl
Zobacz także