Ligowy klasyk świętują tylko wybrani!

Ligowy klasyk świętują tylko wybrani!

Fot. ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER
2024-11-03

Miało być ligowe święto i może było, ale nie dla wszystkich. Fanom Widzewa nie dane było z trybun obejrzeć meczu. Na boisku minimalnie lepsza była Legia, która w końcówce starcia zapewniła sobie kolejne trzy oczka.

Ligowy klasyk miał mieć oprawę, która będzie odpowiadać randze starcia. Na wysokości zadania stanęły osoby związane z Legią, które zorganizowały spektakl przed pierwszym gwizdkiem. Tego wydarzenia nie widzieli jednak fani przyjezdni. Łodzianie nie weszli na sektor gości najprawdopodobniej przez nadgorliwość służb porządkowych. Zgodnie z doniesieniami Widzewiaków ochrona nie pozwoliła wnieść oprawy, przez co fani RTS-u nie pojawili się na obiekcie. Nie pomogło też wstawiennictwo kibiców z Żylety. 

Zanim rozbrzmiał pierwszy gwizdek to na stadionie rozbłysk blask setek rac odpalonych przez miejscowych. Gdy dym już odpadł, to oczy fanów były zwrócone na głównych aktorów tego widowiska. Od pierwszych minut inicjatywa leżała po stronie gospodarzy. Aczkolwiek na konkrety pod bramką Gikiewicza trzeba było długo poczekać. Goręcej w polu karnym Widzewa zrobiło się w 26. minucie, kiedy to groźnie, acz niecelnie uderzał Chodyna.

Oczekiwanie na pierwszego gola w meczu było jeszcze dłuższe. Bezbramkowy remis utrzymał się do 36. minuty. Wtedy to sprawę w swoje ręce wziął Kapustka. Jego pierwsze uderzenie zostało zablokowane przez defensorów z Łodzi, lecz poprawka trafiła już do siatki.

Legia nie cieszyła się jednak długo z przewagi. W 41. minucie z dystansu uderzył Cybulski, lecz z jego strzałem poradził sobie Tobiasz. Na tym jednak akcja się nie zakończyła, do odbitej piłki dopadł Alvarez, podał do Kerka, a ten strzałem z bliska wyrównał stan meczu. Jeszcze przed przerwą swoją szansę miała Legi, ale Gikiewicz odbił strzał głową Morishity. 

W drugiej połowie znowu to Legia częściej była przy piłce. Jednak to nie przyczyniało się do klarownych sytuacji bramkowych. Mało tego, chwila nieuwagi mogła zakończyć się prowadzeniem Widzewa. W 71. minucie groźnie z rzutu wolnego uderzył Alvarez, ale piłka odbiła się od słupka. Kilka chwil później ze znacznej odległości potężnie uderzył Hamulić, lecz Tobiasz nie dał się zaskoczyć.

Ostatnie minuty meczu należały do gospodarzy. W 83. minucie z dystansu uderzył Vinagre, jednak Gikiewicz poradził sobie z tym uderzeniem. Golkiper Widzewa podczas obrony doznał urazu i potrzebował pomocy. Po chwili był jednak gotowy do gry i Legia rozpoczęła od rzutu rożnego. Początkowo łodzianie oddalili zagrożenie od własnej bramki, lecz Celhaka wstrzelił piłkę w pole karne, tę głową strącił Wszołek i pokonał Gikiewicza. Legia do końca zdołała utrzymać prowadzenie i wygrała z Widzewem 2:1.

iparts.pl
Zobacz także