
Tottenham dominował, jednak przegrał derbowy mecz
20 strzałów, 61% posiadania piłki, jeden słupek i jedna poprzeczka - tak wyglądały statystyki Tottenhamu w wyjazdowym meczu derbowym z West Hamem. Górą była jednak ekipa Młotów, która pokonała odwiecznych rywali 2:1. Dużą zasługę w zdobyciu 3 punktów miał Łukasz Fabiański, który kilka razy bronił strzały z dystansu, a także bardzo pewnie zachowywał się przy wrzutkach w pole karne.
West Ham pokonuje Tottenham
Mecz rozpoczął się od wyprowadzenia błyskawicznego ciosu przez ekipę gospodarzy. W 5. minucie spotkania Jarrod Bowen dośrodkował piłkę z prawego skrzydła w pole karne, tam nogą strącił ją Michail Antonio, jego uderzenie obronił Hugo Lloris, jednak nie miał on szans wobec dobitki z najbliższej odległości. Dla Anglika była to 6. bramka w tym sezonie ligowym. W odpowiedzi Harry Kane po indywidualnej akcji Erica Lameli z 13. minuty oddał strzał w krótki róg, który bardzo nieznacznie minął lewy słupek bramki. Jeszcze mocniej serce kibiców West Hamu zabiło w 17. minucie spotkania, kiedy to krwią zalał się ich najlepszy zawodnik obecnych rozgrywek Tomas Soucek. Czech zderzył się głowami z Davinsonem Sanchezem i doznał urazu łuku brwiowego. Pomocnik musiał opuścić plac gry na kilka minut, które były potrzebne na zatamowanie krwawienia, a następnie wrócił do gry. W międzyczasie Tottenham chciał jednak wykorzystać przewagę jednego zawodnika, a najbliżej był Lamela, który oddał podkręcony strzał z pierwszej piłki z okolic 18. metra, jednak czujnie jego próbę wyłapał Fabiański. W 38. minucie meczu okazję po stałym fragmencie gry bitym przez Aarona Cresswella miał Craig Dawson, który wygrał pojedynek w powietrzu z Sanchezem, jednak jego uderzenie pod poprzeczkę obronił Lloris. W końcówce pierwszej połowy Tottenham stworzył sobie najlepszą okazję w tej części gry — Kane oddał płaski strzał w długi róg z obrębu pola karnego, ale ponownie dobrze, choć na raty, uderzenie wyłapał Fabiański.
Drugą połowę ponownie lepiej zaczęli gospodarze — 2 minuty po wznowieniu gry Jessie Lingard po wymianie podań z Pablo Fornalsem oddał niezwykle precyzyjny strzał z 14. metra i podwyższył prowadzenie Młotów. Inicjatywę po tym trafieniu przejął Tottenham i zaczął tworzyć sobie coraz lepsze okazje bramkowe. Bardzo niewiele zabrakło Kane'owi po próbie z 59. minuty, kiedy to po rzucie wolnym piłka spadła centymetry od lewego słupka bramki. Więcej szczęścia goście mieli po stałym fragmencie gry w 61. minucie — wprowadzony na plac gry Gareth Bale dośrodkował piłkę z rzutu rożnego, Lucas Moura uciekł kryciu Cresswella i strzałem głową w okienko zaskoczył bramkarza West Hamu. Podopieczni Jose Mourinho uwierzyli w swoją szansę i ruszyli do jeszcze mocniejszych ataków. W 74. minucie aktywny Kane po raz kolejny oddał strzał z pola karnego, jednak znów nie trafił w światło bramki. Jeszcze bliżej gola był Bale, który po wycofaniu piłki przez Kane'a oddał błyskawiczny strzał z woleja z okolic 16. metra, a bardzo mocno kopnięta futbolówka odbiła się od poprzeczki. To nie był jednak koniec okazji dla Tottenhamu — w końcówce spotkania po zamieszaniu w polu karnym Vladimir Coufal trafił piłką w Sona, a ta łagodnym lobem spadała za plecy Fabiańskiego i ostatecznie odbiła się jedynie od słupka bramki. Pomimo ogromnego naporu gości nie byli oni w stanie po raz kolejny pokonać Polaka i ze Stadionu Olimpijskiego wrócili bez punktów.
AŁ
Fot.:Pool Getty/Associated Press/East News