
Jagiellonia niezwykle mocno wchodzi rundę
Aż 5 strzelonych bramek, z których 3 w zaledwie 10. minut od startu spotkania. Jagiellonia w swoim premierowym meczu ligowym w 2025 roku pokazała niezwykłą moc.
Strzelanie rozpoczęło się w 5. minucie gry. Jesus Imaz przejął piłkę pod polem karnym rywali, rozegrał ją szybko do Mikiego Villara, a ten po krótkim zwodzie uderzył w kierunku bramki. Strzał nie był zbyt precyzyjny, jednak fatalnie zachował się w tej sytuacji Maciej Kikolski. Młody bramkarz nic do powiedzenia nie miał jednak 3 minuty później. Jagiellonia zabawiła się w klepką w polu karnym Radomiaka, Villar opanował zagraną w nie piłkę tyłem do bramki, zgrał do Kristoffera Hansena, a ten podaniem obsłużył dobrze ustawionego Afimico Pululu. Napastnik nie miał problemów z wykorzystaniem sytuacji i strzelił swojego 5 gola w lidze.
Chwilę później było już 3:0. Miki Villar dośrodkował piłkę w pole karne, do strzału głową świetnie złożył się Jesus Imaz i choć uderzenie nie było silne, to jego precyzja uniemożliwiła wybronienie go Kikolskiemu. Radomiak ocknął się dopiero w 27. minucie. Rahil Mammadov z bliskiej odległości uderzał głową, ale fenomenalną paradą popisał się Sławomir Abramowicz.
Odpowiedź Jagi była błyskawiczna. W 33. minucie Michal Sacek przejął zbyt krótkie podanie przeciwników, szybkim zagraniem prostopadłym uruchomił Pululu, a ten ruszył do sytuacji sam na sam. Napastnik uderzył wprost w Kikolskiego, ale ten nie był w stanie skutecznie interweniować i piłka wpadła do siatki po niefortunnej paradzie. Bramka na 5:0 padła tuż przed przerwą. Jarosław Kubicki wpadł w pole karne, dograł do wychodzącego na pozycję Imaza, a ten precyzyjnym strzałem wpisał się ponownie na listę strzelców.
Trafienie Imaza było ostatnim w tym spotkaniu. W drugiej połowie Jaga wciąż miała sporo sytuacji, m.in. w słupek trafił Darko Churlinov, ale ostatecznie nie byli w stanie strzelić kolejnych bramek.
AŁ
Fot.: ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER