Piękny sen Legii trwa dalej!
Legia po raz kolejny zwycięża w Lidze Konferencji i utrzymuje drugie miejsce w tabeli rozgrywek. Tym razem gorsza od polskiej ekipy okazała się drużyna Omonii Nikozja.
Pierwsza połowa meczu Legii przez większość meczu toczyła się pod jej dyktando. To polski zespół dominował i starał się znaleźć drogę do bramki gospodarzy. Na klarowną sytuację, która została od razu wykorzystana, trzeba było czekać do 17. minuty. Marc Gual próbował się przebić z piłką na linii pola karnego, ta po starciu odbiła się w kierunku niekrytego Ryoyi Morishity, a Japończyk z dużą przytomnością umysłu zdecydował się na błyskawiczne uderzenie, które otworzyło wynik meczu. W kolejnych minutach Legia nadal przeważała, jednak brakowało dobrych okazji strzeleckich.
Dużo emocji przysporzyła natomiast 33. minuta, kiedy to Paweł Wszołek otrzymał podanie w pole karne, zastawił się w nim i został kopnięty w łydkę. Arbitrzy nie widzieli w tej akcji jednak przewinienia. Kibice gospodarzy odetchnęli więc z ulgą, a chwilę później byli bardzo bliscy cieszenia się z gola. Omonia przeprowadziła bowiem szybką kontrę, Willy Semedo urwał się na lewym skrzydle, wyprzedził obrońców, ale w sytuacji sam na sam trafił wprost w wychodzącego z bramki Gabriela Kobylaka.
Druga połowa to zdecydowanie lepsza gra Omonii. Już w pierwszych minutach po wznowieniu gry mogli oni doprowadzić do remisu, a jedną z okazji zmarnował Patryk Stępiński, który po opanowaniu zagranej z prawego skrzydła piłki nieczysto trafił w futbolówkę z bliskiej odległości, dzięki czemu problemu z interwencją nie miał Kobylak.
W kolejnych minutach mecz ustał - Omonia nie była w stanie przełamać cofniętej Legii, natomiast podopieczni Feio nie starali się forsować tempa. Wreszcie jednak Legioniści wyszli z akcją i zdobyli gola, który zdecydowanie złamał morale gospodarzy. W 77. minucie do dośrodkowania na długi słupek Rafała Augustyniaka doszedł Mateusz Szczepaniak, a następnie głową umieścił piłce w siatce, podwyższając prowadzenie polskiej drużyny.
Z gospodarzy wyraźnie zeszło powietrze, a Legia dalej atakowała. W 76. minucie po wrzutce z rzutu rożnego pojedynek główkowy wygrał Paweł Wszołek, piłkę odbili jeszcze obrońcy, ale ta finalnie znów spadła pod jego nogi. Wahadłowy zdecydował się na szybki strzał, który odbił się jeszcze od defensora i wpadł do siatki.
AŁ
Fot.: Petros Karadjias/Associated Press/East News