
Co z odejściami z Lecha?
Brak awansu do fazy grupowej Ligi Konferencji wywołał spekulacje na temat kadry Lecha Poznań. Kompromitacja w Trnavie w oczach wielu miała oznaczać problemy finansowe w klubie. Jednak najnowsze doniesienia z klubu zadają kłam tej teorii.
Lech Poznań w ostatni czwartek zaliczył ogromną wpadkę. Przegrana ze Spartakiem Trnava zamknęła drogę Lechitom do fazy grupowej Ligi Konferencji. Co prawda Kolejorz, nawet jakby wyeliminował Słowaków, to musiałby się zmierzyć z ukraińskim Dnipro-1, lecz trzecia drużyna polskiej Ekstraklasy byłaby faworytem tego starcia. Brak awansu do fazy grupowej oznaczała nie tylko utratę szansy na zmierzenie się z europejskimi drużynami, lecz także brak wpływów finansowych z UEFA.
Nic więc dziwnego, że już po porażce Lecha rozpoczęły się spekulacje na temat finansów Kolejorza. Nie brakowało głosów, że klub z Poznania będzie musiał sprzedać jednego ze swoich graczy, żeby zbilansować budżet. Mówiło się o tym, że z Kolejorza może odejść Kristoffer Velde, Filip Marchwiński lub Filip Szymczak. Każdy z tych graczy mógłby kosztować kilka milionów euro.
Jednak dobrze zorientowany w realiach poznańskiego klubu Dawid Dobrasz podał, że Lech nie zamierza sprzedawać żadnego z tych zawodników. A to dlatego, że nie wpisywał ewentualnych wpływów z UEFA do budżetu. Wynikało to z tego, że władze klubu nie były przekonane, że Kolejorz, który nie był rozstawiony podczas losowania fazy play-off, awansuje do rozgrywek grupowych. Brak awansu nie oznacza więc dziury w budżecie, więc Lech nie musi nikogo sprzedawać podczas letniego okienka transferowego.