
Lech i Jaga dobrze rozpoczynają LK
Lech Poznań i Raków Jagiellonia od zwycięstw rozpoczęły fazę ligową Ligi Konferencji. Szczególnie dobrze zaprezentował się Kolejorz, który 3 punkty zapewnił sobie doskonałą grą już w pierwszej połowie.
Pewne zwycięstwo Lecha z Rapidem Wiedeń
Totalna demolka - tak śmiało można ocenić pierwszą połowę w wykonaniu podopiecznych Nielsa Frederiksena. Worek z bramkami już w 13. minucie gry otworzył Luis Palma. Honduranin wykorzystał zbyt krótkie wypiąstkowanie piłki przez golkiper Rapidu Wiedeń, opanował futbolówkę, a następnie precyzyjnym strzałem z 14 metrów zdobył gola. Drugi gol również padł po błędzie Niklasa Hedla. Golkiper zaliczył fatalną próbę interwencji przy dość prostym strzale Palmy, futbolówka odbiła się od klatki piersiowej bramkarza, odskoczyła do przodu, a to wykorzystał z bliskiej odległości Mikael Ishak.
Tak grający Lech nie zatrzymywał się i w 34. minucie powinien prowadzić 3:0. Niestety rzutu karnego nie wykorzystał kapitan Lecha, a swoje winy dobrą interwencją odkupił bramkarz Rapidu. W doliczonym czasie gry trybuny przy Bułgarskiej znów eksplodowały z radości. Taofeek Ismaheel zagrał klepkę na granicy pola karnego z Palmą, uderzył odegraną piłkę plasowanym strzałem i wysłał Austriaków do szatni.
Druga połowa miała już nieco inny przebieg, a jako pierwsi do siatki trafili goście. W 64. minucie po asyście Jannesa Horna trafienie zanotował Andrija Radulović. Lech nie dał się jednak rozpędzić Rapidowi i pomimo aż 4 zmian szybko rozwiał marzenia o gonieniu wyniku przeciwników za pośrednictwem gola nr 4. W 77. minucie Ismaheel asystował, a do siatki trafił Leo Bengtsson. Ostatecznie Lech wygrał 4:1 i z przytupem rozpoczął rundę ligową.
Trudny, ale udany początek Jagiellonii
Choć maltański rywal Jagi, FC Hamrun, sprawiał wrażenie piłkarskiego kopciuszka i w teorii powinien w Białymstoku dostać lekcję futbolu, to wynik bardzo długo utrzymywał się remisowy. Gospodarze wprawdzie trafili do siatki w 38. minucie, ale gol Jesusa Imaza nie został uznany. Do przerwy było 0:0, a w szatni mogło być nerwowo.
Rozmowy i korekty poskutkowały jednak w drugiej części gry, a Jaga wreszcie wdusiła gola. Afimico Pululu pokazał się w tej akcji z nietypowej dla siebie strony - najpierw wślizgiem wywalczył piłkę w środku pola, a następnie podał do Imaza. Hiszpan miał dużo miejsca, opanował ją, skontrolował ustawienie golkipera, a następnie mierzonym strzałem dał Jadze prowadzenie.
Sytuacja gości skomplikowała się jeszcze bardziej w 63. minucie, kiedy to Joseph Mbong po faulu i analizie VAR obejrzał czerwony kartonik. Po tym wydarzeniu na boisku zobaczyliśmy wiele zmian, gra była rwana, a Jaga ostatecznie bez większych problemów dowiozła zwycięstwo do ostatniego gwizdka sędziego.
Za ciekawostkę można uznać dzisiejszą oprawę Jagiellonii, która przedstawiała... Pokemona. Pikachu, bo tak nazywa się ta postać, to żółta elektryczna mysz.
AŁ
Fot.: Lukasz Gdak/East News