
Jagiellonia wyrywa punkt Rakowowi
Świetne widowisko obejrzeli kibice w Białymstoku. Jagiellonia dominowała, tworzyła sobie więcej sytuacji strzeleckich, ale punkt wyszarpała dopiero dzięki rzutowi karnemu w doliczonym czasie gry.
Duże emocje zaczęły się już w 3. minucie gry. Michael Ameyaw wpadł z piłką w pole karne, a w trakcie dryblingu nogę podłożył mu Adrian Dieguez. Sędzia bez zastanowienia wskazał na wapno, choć powtórki pokazały, że można było mieć co do tej decyzji dużo wątpliwości. Ostatecznie VAR utrzymał decyzje arbitra, a rzut karny na gola pewnie zamienił Ivi Lopez. W kolejnych minutach Jaga przycisnęła, najbliżej gola była w 15. minucie, kiedy to po składnym ataku trójki Afimico Pululu, Darko Churlinov i Jesus Imaz ten ostatni uderzył z 8. metrów minimalnie ponad bramką. W kolejnych minutach mecz znacznie stracił na impecie i do gwizdka kończącego pierwszą połowę kibice nie oglądali już żadnych sytuacji bramkowych.
Druga połowa również rozpoczęła się spokojnie. Jagiellonia próbowała sforsować dobrze wyglądającą defensywę Rakowa, jednak ta wyglądała dziś bezbłędnie. Gospodarze musieli więc często decydować się na próby z niedokońca przygotowanych pozycji, tak jak Pululu w 55. minucie, który pomimo przedryblowania dwóch zawodników wciąż nie miał czystej okazji strzeleckiej, a mimo to spróbował uderzenia z czubka buta, które poleciało wysoko nad poprzeczką. Niezwykle szybko odpowiedzieć mogli goście - Jean Carlos odebrał piłkę w środku pola, popędził w kierunku bramki i oddał podkręcony strzał, który sprawił wiele problemów Sławomirowi Abramowiczowi.
Mecz rozkręcił się na dobre - chwilę później interweniować musiał Kacper Trelowski, którego sprytnym strzałem głową, będąc ustawionym tyłem do bramki, zaskoczyć chciał Imaz. Golkiper fenomenalnie poradził sobie też 2 minuty później z precyzyjnym strzałem z rzutu wolnego Kristoffera Hansena. Jagiellonia atakowała coraz mocniej i wreszcie skruszyła defensywę gości. W 68. minucie Lamine Diaby-Fadiga otrzymał piłkę na skrzydle, zszedł z nią do środka i idealnym prostopadłym podaniem obsłużył Jesusa Imaza, który wykorzystał sytuację pewnym strzałem.
Raków szybko mógł wyjść na prowadzenie - Jonatan Brunes tuż po wznowieniu otrzymał doskonałe zagranie w pole karne ale w sytuacji oko w oko z golkiperem rywali uderzył wprost w Abramowicza. Chwilę później Norweg już sam stworzył sobie świetnym zwodem sytuację strzelecką, jednak znów ją zmarnował - tym razem z linii pola karnego uderzył ponad poprzeczką.
Wielkie emocje w drugiej połowie trwały także w końcówce. W 82. minucie Pululu przepchnął obrońcę walcząc o długą piłkę, a w sytuacji sam na sam jego strzał z ostrego kąta nogą obronił Trelowski. Wydawało się, że Jagiellonia jest coraz bliżej zdobycia bramki, ale to Raków po stałym fragmencie zdobył, jak się wtedy wydawało, decydującą bramkę. W 88. minucie z rzutu wolnego dośrodkował Fran Tudor, a Zoran Arsenić na krótkim słupku przebił piłkę ponad golkiperem i zdobył swoją 3 bramkę w historii starć z Jagiellonią. Bohaterem meczu z punktu widzenia gości był jednak Trelowski, a swoją notę udowodnił kolejną świetnią interwencją w doliczonym czasie gry, przy próbie z dystansu Moutinho. Piłka wyszła na rzut rożny, a z niego gospodarze znów mieli doskonałą sytuację - futbolówka poleciała na długi słupek, gdzie z bliskiej odległości Pululu uderzył w rękę Stratosa Svarnasa. Po analizie VAR sędzia przyznał karnego, a po nim zaczęły się przepychanki. W ich trakcie z boiska wyleciał Gustav Berggren, który został napomniany za niszczenie punktu, z którego miała być wykonana jedenastka. Zachowanie Szweda jednak nie przeszkodziło Pululu, który pewnie wykorzystał karnego i zapewnił jeden punkt swojej ekipie.
AŁ
Fot.: Wojciech Wojtkielewicz/Polska Press/East News