
Przełamanie Legii w Gdańsku
Zarówno Lechia, jak i Legia liczyły na przełamanie złej passy w piątkowy wieczór. Wiadomo było, że obie drużyny nie mogły wygrać, więc ktoś po tym starciu musiał wyjść niezadowolony. Po pierwszej połowie wydawało się, że będzie dwóch rannych, lecz druga część meczu toczyła pod dyktando gości, który wywieźli trzy oczka z Trójmiasta.
Przed tym starciem było gorąco zarówno w Gdańsku, jak i w Warszawie. W obu klubach głośno było o zwolnieniach trenerów, jednak Szymon Grabowski i Goncalo Feio otrzymali wsparcie od władz swoich drużyn. Lecz ewentualna strata oczek w dzisiejszym meczu może poskutkować zmianą szkoleniowca w jednym z tych drużyn.
Pierwsza połowa meczu nie była wielkim widowiskiem. Zarówno gospodarze, jak i goście mieli duże problemy z kreacją groźnych sytuacji. Trochę lepsze wrażenie sprawiali goście, lecz nie przekładało się to na celne strzały. Najlepszą sytuację w pierwszej części mieli za to gospodarze. W 43. minucie defensorom Lechii urwał się Wjunnyk, ale z jego strzałem poradził sobie Kobylak, który zastąpił w bramce Legii Tobiasza. Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.
Druga część meczu rozpoczęła się od ataku gospodarzy, którzy wywalczyli rzut rożny. Z tego stałego fragmentu nic nie wyszło, a chwilę później kontrolę nad meczem przejęli warszawianie. Po kilku groźnych, lecz nieskutecznych akcjach, w 58. minucie gracze Feio wyszli na prowadzenie. W polu karnym piłkę od Guala otrzymał Morishita i trafił do siatki. Pięć minut później Chodyna wykorzystał złe ustawienie bramkarza gospodarzy, dzięki czemu było 0:2.
Widać było, że po stracie tych bramek uszło powietrze z gdańszczan. Legia kontrolowała przebieg starcia i na niewiele pozwalała drużynie Szymona Grabowskiego. Bliżej było nawet kolejnego trafienia dla gości niż bramki kontaktowej w wykonaniu gospodarzy. Ostatecznie jednak nikt już nie siatki nie trafił i mecz zakończył się wygraną Legii 2:0.