GymBeam
www.warhouse.pl
benfica lech

Rezerwowy Lech rozgromiony w Lizbonie

Fot. East News
2020-12-03

Dariusz Żuraw dał odpocząć kilku kluczowym zawodnikom i miało to efekt w końcowym wyniku. Rezerwowy skład Lecha uległ Benfice aż 4:0, a piłkarze nie pokazali nic, co pozwoliłoby im aspirować do gry w pierwszej jedenastce.

Przebudowany skład Lecha miał problemy z wymianą kilku celnych podań już od początku spotkania. Głównymi winowajcami takiego stanu rzeczy byli środkowi pomocnicy, którzy nie pokazywali się do gry i chowali za swoimi przeciwnikami. Na domiar złego Karlo Muhar i Filip Marchwiński, którzy wystąpili w miejscu Jakuba Modera i Pedro Tiby, celne podania notowali jedynie w kierunku swojej bramki - bardziej odważne próby kończyły się stratami. W grze zabrakło również tego, czym podopieczni Dariusza Żurawia imponowali na początku sezonu - wysokiego pressingu i podłączających się bocznych obrońców. Problemami Lecha nie przejmowali się jednak gospodarze. W pierwszej części gry wykreowali sobie 3 okazje strzeleckie. Pierwszą miał w Pizzi, który w 22 minucie odebrał zgranie ustawioneo tyłem do bramki Darwina, a jego techniczny strzał obronił Jan Bednarek. Do odbitej piłki doskoczył jeszcze Darwin, jednak uderzenie Urugwajczyka z 7 metra poszybowało wysoko nad poprzeczką. Trzecia okazja strzelecka zakończyła się już bramką - z rzutu rożnego futbolówkę w pole karne posłał Pizzi, a najwyżej wyskoczył Jan Vertonghen i strzałem głową dał prowadzenie swojemu zespołowi. Mecz nie układał się po myśli Lecha, a na domiar złego pojawiły się także kontuzje. W 37 minucie Nika Katcharava po starciu z Nicolasem Otamendim upadł na murawę i rozpaczliwym gestem poprosił o pomoc medyczną - jego noga w starciu z Argentyńczykiem została wzięta w kleszcze, a uszkodzeniu uległ staw skokowy. Gruzin został zmieniony, a w jego miejsce na placu gry pojawił się Mikael Ishak.

Druga część gry mogła się rozpocząć doskonale dla Lecha - bardzo dobrą okazję strzelecką miał Mohammad Awwad, jednak płaskie uderzenie było zbyt lekkie, by zaskoczyć Vlachodimosa. Większe problemy z koncentracją miał natomiast jego vis-à-vis  - to złe wznowienie gry Bednarka z własnej bramki rozpoczęło akcję gospodarzy, która podwyższyła prowadzenie Benfici. W 57 minucie szybkie zagranie w pod pole karne opanował Darwin, a po szybkiej wymianie piłki z Pizzim stanął oko w oko z golkiperem Lecha i nie dał mu żadnych szans na naprawdę błędu. Minutę później było już 3:0 i ponownie Lechici dali sobie strzelić bramkę po niewymuszonym błędzie - Marchwiński zbyt długo holował piłkę i stracił ją na własnej połowie, ta została błyskawicznie przetransportowana na skrzydło do Pizziego, kapitan gospodarzy z łatwością ograł Tomasza Dejewskiego i strzałem w długi róg zdobył gola. Ostatni cios Benfica wyprowadziła w 89 minucie, a niezwykle precyzyjnego uderzenia z dystansu Juliana Weigla nie był w stanie obronić Bednarek.

Fot.:PATRICIA DE MELO MOREIRA/AFP/East News

Zobacz także