
Puchacz zatrzymał Liverpool!
Sensacja w Pucharze Anglii. Faworyzowany i prowadzący w tabeli Premier League Liverpool przegrał z zespołem Tymoteusza Puchacza Plymouth Argyle 1:0, przez co odpadł z rozgrywek. Polak przeciwko The Reds zagrał cały mecz.
"Przed 90 minut będę się czuł, jakbym grał w Premier League" - z takim nastawieniem do spotkania Pucharu Anglii z Liverpoolem podchodził obrońca Plymouth. Arne Slot zrobił Polakowi jednak niemiły dowcip - w kadrze meczowej znalazło się tylko kilku zawodników, którzy na co dzień walczą o punkty w najbogatszej lidze świata. Podstawowa jedenastka The Reds otrzymała wolne, ze względu na natłok spotkań w najbliższym okresie. Nie zmienia to jednak faktu, że nawet rezerwowi Liverpoolu wspierani przez zawodników z zespołów juniorskich powinni dać sobie radę z ostatnią drużyną Championship.
Zadanie okazało się jednak łatwe tylko w teorii. Pomimo aż 75% posiadania piłki Liverpool miał duże problemy z tworzeniem sobie sytuacji strzeleckich, oddając zaledwie 4 celne strzały. Grające w głębokiej defensywie Plymouth oddało natomiast mniej uderzeń, ale z większą skuteczność - jedna z dwóch prób gospodarzy trafiła bowiem do siatki i okazała się później decydującym trafieniem. Sytuacja ta nie była jednak trudna - Ryan Hardie na początku drugiej połowy umieścił piłkę w siatce po rzucie karnym odgwizdanym za zagranie ręką Harveya Elliotta. Po straconym golu Liverpool ruszył do odrabiania strat i miał kilka okazji, jednak nie był w stanie zdobyć gola. Najbliżej w ostatniej akcji meczu był golkiper The Reds Caoimhin Kelleher, który odnalazł się w polu karnym i uderzył głową, ale skutecznie interweniował jego vis-a-vis.
Dowodem tego, jak głębokie rezerwy do boju posłał Slot może być fakt, że pomimo przegrywania meczu przeprowadził zaledwie 3 zmiany (z czego jedna była wymuszona). Nie zmienia to jednak faktu, że uznawany za obecnie najlepszą drużynę w Europie Liverpool odpadł z Pucharu Anglii, przez co stracił szansę na sięgnięcie po poczwórną koronę, która jeszcze niedawno marzyła się wielu kibicom The Reds.
Polskich kibiców najbardziej ciekawiła natomiast gra Tymoteusza Puchacza. Biało-Czerwony zagrał cały mecz na pozycji lewego wahadłowego i choć nie pokazywał zbyt wiele jakości w akcjach ofensywnych, a jego wrzutki nie znajdowały kolegów w polu karnym, to sumiennie wypełniał swoje obowiązki defensywne, co zakończyło się pozytywnymi ocenami pomeczowymi.
AŁ
Fot.: Alastair Grant/Associated Press/East News