
Śnieżne przepychanki dla Lecha
Chociaż w Kielcach miał mieć miejsce piłki nożnej, to pogoda sprawiła, że starcie bardziej przypominało podwórkowe granie w śniegu. Zimowa sceneria skutecznie przeszkadzała graczom Korony i Lecha w graniu. Ostatecznie Lech wyrwał zwycięstwo w ostatnich minutach meczu.
Pogoda mocno przeszkodziła dzisiaj piłkarzom. Starcie w Mielcu zostało odwołane jeszcze przed pierwszym gwizdkiem arbitra, a w Gliwicach udało się rozegrać zaledwie kwadrans. Mecz w Łodzi rozegrano zgodnie z planem, za to w Kielcach długo zastanawiano się nad tym, czy spotkanie Korony z Lechem zostanie rozegrane. Ostatecznie piłkarze wybiegli na murawę.
Już w pierwszych minutach meczu w Kielcach Lech mógł wyjść na prowadzenie. W 3. minucie starcia świetną akcję sam na sam z bramkarzem zmarnował Golizadeh, kilka chwil później z powietrza uderzał Ba Loua, lecz mocno przestrzelił. Po upływie kwadransa gry to gospodarze mieli swoją szansę, lecz po rzucie rożnym Malarczyk minimalnie nie trafił. W kolejnych minutach śnieg coraz bardziej przeszkadzał graczom, co sprawiło, że gracze mieli problem ze stwarzaniem sytuacji podbramkowym. Na przerwę piłkarze schodzili przy bezbramkowym remisie.
Nasilające się opady sprawiły, że nie było pewne, czy uda się rozegrać drugą część meczu. Ostatecznie piłkarze wrócili do gry, chociaż warunki były dalekie od optymalnych. Śnieg i śliska murawa sprawiały, że piłkarze bardziej walczyli o to, żeby utrzymać się na nogach, niż starali się skutecznie grać w piłkę nożną. Długo wydawało się, że mecz zakończy się bezbramkowym remisem. Lecz w 86. minucie Velde otrzymał piłkę na wolne pole, ruszył w kierunku bramki gospodarzy i ładnym strzałem trafił do siatki. To trafienie okazało się decydujące, Lech wygrał w anormalnych warunkach z Koroną Kielce.