ishak lech Breidablik

Lech gromi w eliminacjach LM!

2025-07-22

Lech wykorzystał błędy przeciwników do granic możliwości i pokonał Breidablik aż 7:1 w pierwszym meczu II rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Duży wpływ na świetny wynik miała z pewnością szybko złapana przez przeciwników czerwona kartka.

Początek spotkania należał do Lecha. Dzięki wysokiemu pressingowi gospodarze często odbierali piłkę i już tam rozpoczynali swoje akcje. Pierwszy groźny strzał oddany jednak został po stałym fragmencie gry i od razu został zamieniony na bramkę. Z rzutu rożnego w 4. minucie dośrodkował Joel Pereira, w powietrzu najwyżej wyskoczył Antonio Milić i otworzył wynik meczu. Blisko podwyższenia Lech był w 23. minucie. Pereira prostopadłym podaniem uruchomił Alfonso Sousę, ten opanował futbolówkę, ale w sytuacji sam na sam uderzył prosto w ręce bramkarza.

Goście mieli problem ze stworzeniem sobie okazji strzeleckich, ale pomocną dłoń wyciągnął do nich Milić. Stoper Lecha przy próbie odbioru piłki sfaulował napastnika, a sędzia wskazał na wapno. Sytuację wykorzystał Hoskuldur Gunnlaugsson i mieliśmy remis. Sportowa złość Lecha była ogromna i szybko została przekuta w coś dobrego. Aleksander Jagiełło zagrał idealną prostopadłą piłkę do Mikaela Ishaka, ten opanował ją i został sfaulowany przez ostatniego obrońcę. Sędzia najpierw wręczył żółtą, ale po analizie VAR zmienił decyzję i wyrzucił Viktora Margeirssona z boiska. W następnej akcji goście przeżyli kolejny dramat - przy wrzutce kierowanej do Milicia za koszulkę ściągnął go Arnor Jonsson, a arbiter po kolejnej sygnalizacji z wozu VAR podjął decyzję o przyznaniu karnego Lechowi. Ishak wykorzystał jedenastkę bardzo pewnie i wyprowadził swój zespół na kolejne prowadzenie.

Rozsypani goście wyglądali coraz gorzej. W 42. minucie gry Michał Gurgul zszedł ze środka pola na skrzydło, dostał tam podanie, a następnie wrzucił futbolówkę na 16. metr do Pereiry. Portugalczyk miał tak dużo czasu, że opanował ją, a następnie precyzyjnym strzałem umieścił w siatce. 

W doliczonym czasie gry Lech strzelił jeszcze dwa gole, a kluczową rolę odegrał w nich Antoni Kozubal, którego grą z klepki dwukrotnie otworzyła drogę do bramki. Najpierw po akcji z Jagiełło nastrzelona została ręka przeciwnika, a sędzia wskazał na wapno. Z jedenastki nie pomylił się Ishak. Chwilę później z Kozubalem klepkę zagrał Leo Bengtsson, a w sytuacji sam na sam nie dał szans bramkarzowi.

Druga połowa nie zmieniłą oblicza - Lech znów dominował, a jako pierwszy gola mógł zdobyć Bengtsson. W 52. minucie zdecydował się na wejście dryblingiem między dwóch zawodników, a akcję zakończył strzałem obronionym przez golkipera gości. W kolejnych minutach Lechici dalej atakowali, ale akcji bramkowych brakowało.

Przy braku dogodnych okazji z obrębu pola karnego Jagiełło zdecydował się na strzał z dystansu i to okazało się sposobem na sforsowanie defensywy - uderzenie po niepewnej interwencji golkipera wpadł do siatki. Nie było to ostatnie trafienie Lecha. Hattricka w 85. minucie gry skompletował Ishak - i tym razem był to gol z rzutu rożnego po tym, jak sfaulowany w polu karnym został Pereira. 

Fot.: Lukasz Gdak/East News 

iparts.pl
Zobacz także