
Lech rozbija Niecieczę w zaledwie 4. minuty
Zaledwie 4 minuty wystarczyły Lechowi, by na otwarcie 4. kolejki Ekstraklasy wypracować sobie solidną zaliczkę bramkową, która pozwoli im na dowiezienie korzystnego wyniku do końca i zabranie 3 punktów do Poznania. Termalica uległa w tym spotkaniu 1:3, jednak wynik był zdecydowanie lepszy niż gra gospodarzy.
O tym, że Bruk-Bet Termalica Nieciecza nie była należycie skoncentrowana od pierwszego gwizdka, sędziego mogą wskazywać dwie szybko zdobyte bramki przez podopiecznych Macieja Skorży. Najpierw po zaledwie 120 sekundach spotkania bezpośrednio z rzutu wolnego wynik spotkania otworzył Barry Douglas, a chwilę później po ogromnym błędzie Tomasza Loski Lech podwyższył prowadzenie. W pozornie niegroźnej sytuacji golkiper gospodarzy chciał rozegrać piłkę do stopera, jednak zrobił to niedokładnie, a piłka trafiła pod nogi Amarala, ustawionego na 20. metrze. Ten na pełnej szybkości wbiegł w pole karne, minął atakującego go obrońcę, a następnie precyzyjnym strzałem zdobył swojego premierowego gola w tym sezonie. Pierwszą szansę na poprawę beznadziejnego wyniku podopieczni Mariusza Lewandowskiego stworzyli sobie w 10. minucie - Muris Mesanovic wszedł z futbolówką w pole karne, zastawił ją, a następnie piętą dograł do nadbiegającego Mateusza Grzybka, który oddał strzał z okolic 7. metra wprost w nogi Mickeya van der Harta. Dla Lecha był to sygnał ostrzegawczy, dlatego goście znów odważnie ruszyli do przodu. W 27. minucie akcję dobrze rozprowadził Amaral, futbolówkę na skraju pola karnego opanował Michał Skóraś, jednak w dogodnej sytuacji bardzo niecelnie kopnął piłkę, a ta minęła znacznie bramkę gospodarzy. Jeszcze bliżej podwyższenia byli oni w 35. minucie. Po kombinacyjnej akcji doskonale wypracowaną pozycję do wrzutki otrzymał Douglas, posłał piłkę na długi słupek do Amarala, a ten złożył się do strzału nożycami, jednak ten ostatecznie nieznacznie po koźle minął słupek. Gdy akcje Lecha coraz mocniej się zazębiały, nieoczekiwanie gospodarze zdobyli bramkę. Nieocenioną pomoc otrzymali oni od Mikaela Ishaka, który w juniorski sposób ciągnął swojego przeciwnika, za co sędzia wskazał na jedenastkę. Z tej nie pomylił się Piotr Wlazło i do przerwy goście przegrywali już tylko 1:2.
Zawodnicy Termalici bardzo mocno rozpoczęli drugą połowę i szybko chcieli doprowadzić do wyrównania. Skutecznie dwukrotnie w 46 i 48. minucie interweniował jednak golkiper Lecha. Goście po odparciu ataków lepiej ustawili się w defensywie, co poskutkowało zdecydowanie mniejszą liczbą ataków drużyny Lewandowskiego w kolejnych minutach spotkania. Bardziej obronny styl gry Lechitów spowodował jednak, że zdecydowanie mniej konkretów mieli oni do zaoferowania w akcjach ofensywnych, a sytuacji tej nie zmieniły także zmiany personalne. Nie przeszkodziło im to w strzeleniu kolejnego gola po jednym z nielicznych stałych fragmentów gry. W 81. minucie Douglas posłał dośrodkowanie na długi słupek, tam akcję zgraniem głową zamykał Antonio Milic, a tuż przed linią bramkową idealnie ustawił się Ishak, który ustalił wynik spotkania.
AŁ
Fot.: Artur BARBAROWSKI/East News