Kibic nie człowiek, Polak nie Rosjanin
Piotrek z Legii, „Staruch”. Do niedawna jeden z nas, kibic, jakich wielu w całej Polsce. Może trochę bardziej poświęcony sprawie, nieco bardziej „na widoku”, gdy odbiera podziękowania dla legionistów za ich postawę w trakcie sezonu. Potem jednak zaczęły się jazdy… Kolejne zatrzymania i aresztowania, odsiadka, błądzenie po korytarzach prawnych kodeksów, niczym po przytłaczającym budynku z „Procesu” Kafki. Do tej pory jednak ciężko było cokolwiek udowodnić, bo przecież aparat państwowy jest wszechmogący, a kibol, jako się rzekło, winien być ucieszony, że w ogóle pozwolono mu żyć po jego ohydnych zbrodniach takich jak kradzież klapków. Piotrek nie narzekał, odcierpiał tyle, ile zasądził dla niego zaskakująco ostry przedstawiciel Temidy. Ledwo wyszedł na wolność i od razu… zaczął organizować szajkę narkotykową, stał się zwierzchnikiem neonazistowskiej „nabojki” oraz dalej broił. Tak przynajmniej widzi to sąd. I ok! Żyjemy w kraju, gdzie każdego można oskarżyć o wszystko. Oskarżony zyskuje wówczas szansę, by pokazać swoją wersję.
I tu właśnie zaczynają się problemy. „Staruch” bowiem nie otrzymał takiej szansy. Nie otrzymał gwarantowanych przez wszystkie demokratyczne państwa przywilejów – prawda do obrony i do uczciwego, przejrzystego procesu. Odrzucono wszystkie wnioski jego adwokata – o zapoznanie się z aktami sprawy, o spotkanie z oskarżonym oraz o pozwolenie uczestnictwa we wszystkich czynnościach oskarżonego. Obrońca Krzysztof Wąsowski stanął więc przed arcytrudnym zadaniem – musiał bronić „Starucha” wiedząc tylko tyle, ile ukazało się o tej sprawie w mediach. Gdy następnego dnia pozwolono mu wreszcie spotkać się z klientem, odesłano go do… złego aresztu. Adwokat odwiedził z pozwoleniem sądowym areszt przy Rakowieckiej, podczas gdy „Staruch” przebywa na Białołęce… Amnesty International monitoruje sprawę, zaś Helsińska Fundacja Praw Człowieka już bije na alarm, iż złamano Europejską Konwencją Praw Człowieka. Jej przedstawiciel zresztą nie został wpuszczony na salę, gdzie odbywał się tajny proces.
Oczywiście żadne trybunały niczego nie zmienią. Przecież Piotrek swoimi felietonami, swoimi haniebnymi rysunkami takimi jak „Polska kibolska”, wznoszeniem tych obrzydliwych haseł jak „Donald matole” raz na zawsze przekreślił swoją osobę z listy ludzi, wpisują się na listę kiboli. Czyli tych, wobec których można prowadzić krucjatę przekraczającą granice prawa.
Bo prawo zwyczajnie nie może być równe dla wszystkich. Weźmy świeży przykład – zapowiadany marsz Rosjan, bodaj największego historycznego wroga Polski, kraju, którego racja stanu jest opozycją naszej. Rosjanie będą świętować swoje państwowe rocznice w centrum Warszawy – ok. Rosjanie wezmą ze sobą symbole narodowe – ok. Rosjanie mogą też użyć radzieckiej symboliki, sierpów z młotem, CCCP etc. – ok. Co z tego, że właśnie pod tymi znakami umierało całe pokolenie polskich patriotów. Co z tego, że to pod tym znakiem przez 45 lat mordowano ludzi niewygodnych, co z tego, że wcześniej ten znak towarzyszył żołnierzom w Katyniu, czy tym, których ZSRR wzięło w krzyżowy ogień 17. września 1939 roku. Co z tego, że właśnie ten znak oznacza dla Polaków gułagi, lata zesłania na Syberii, całe lata nachalnej propagandy o wielkiej miłości polsko-radzieckiej, podszytej pasożytniczą relacją Pan – niewolnik.
Przecież to nic złego. To tylko znaczek. Hanna Gronkiewicz-Waltz zaleca, by patrzeć na niego z humorem, jako zabawny docinek rosyjskich (radzieckich?) kibiców. Ale to jeszcze nie koniec. Prawnicy ocenili bowiem, że radziecka symbolika wcale a wcale, nic a nic, ani odrobinkę nie propaguje zbrodniczego, komunistycznego totalitaryzmu. Nie gloryfikuje, bo to przecież tylko goły symbol. Od dziś każdy może popieprzać w koszulce ze swastyką, przecież to jeszcze nie gloryfikowanie. Moment, a czy czasem kibice Wisły Płock nie mieli problemów za rozwieszanie flagi „Zawsze po prawej stronie”, bo był na niej sierp i młot (przekreślony oczywiście). Czy nie było tak, że PRZEKREŚLONY sierp i młot miał być jasnym gloryfikowaniem komunizmu? Czy pod tym samym pretekstem nie ścigano chłopaków z Polonii Warszawa za ich „precz z komuną”? No tak, ale przecież Polak to nie Rosjanin. Nie wolno mu afiszować się ze swoimi poglądami…
Chcielibyśmy wierzyć, że to wykluczenie kibiców z listy osób kwalifikowanych jako „człowiek” oraz ta rażąca nierówność prawa w zależności od narodowości będzie obowiązywała wyłącznie podczas Euro. Wszystko wskazuje jednak na to, że nieprędko będzie nam, kibicom i Polakom, czuć się komfortowo we własnym kraju… Czy na pewno własnym?