Narodowa porażka - co z Superpucharem?

Dzieło zniszczenia ukończone. Mecz o Superpuchar Polski prawdopodobnie zostanie odwołany. Przełożony na luty z pierwotnego, lipcowego terminu, huczny mecz otwarcia Stadionu Narodowego, sprawdzian generalny przed Euro. Oblany. Oblany po całości, z organizacji, bezpieczeństwa, architektury, badania nastrojów społecznych, ze wszystkiego. „W pizdu wylądował, i cały misterny plan też w pizdu” – chciałoby się zacytować klasycznego Siarę. Niestety sytuacja w polskim sporcie, a właściwie w Polsce w ogóle jest coraz mniej zabawna…

Ten mecz od początku pachniał kompromitacją, zresztą słowa „żenada” i „farsa” non stop kroczyły gdzieś obok przygotowań do inauguracyjnego meczu. Najpierw cała szopka z ustalaniem terminu i stadionu – może w Ostródzie? A może znowu w Bydgoszczy? Może jednak na Legii? Ale Legia to nie neutralny stadion. To może jednak Narodowy? Ale on jeszcze nieszczególnie gotowy… To nic. Walić to, gramy za pół roku. Superpuchar zwycięzcy ligi i pucharu w sezonie 2010/11 miał się odbyć w drugim miesiącu roku 2012. To jednak żadna ujma, w końcu „aferki się zdarzają” i naprawdę nie ma co dramatyzować.

Gorzej jednak jeśli spojrzymy na stan stadionu na którym miałby być grany mecz. Stadion Narodowy, chluba całej Polski i nasz klejnot pośród korony obiektów Euro 2012 miał być gotowy na wrześniowy mecz z Niemcami. Huczne otwarcie oczywiście się odbyło, mecz zakończył się remisem 2:2, więc inauguracja w sumie dość udana. Tyle, że w Gdańsku…

Skandal ze schodami, potem z wadliwymi konstrukcjami, dziwne przeciąganie w czasie, wreszcie termin ostatecznie ostateczny, nieprzekraczalny, naprawdę kończący temat – 10 lutego 2012. Od razu padł pomysł, by otwarciem był właśnie zaległy mecz o Superpuchar Polski. Kiedy? Po co czekać! – zakrzyknęli w Ekstraklasie i PZPN-ie niczym ojciec panny młodej w komedii Kogel-mogel. 11 lutego! Niebezpieczeństwo obsuwy było gigantyczne, a oczywiście nikt uprzednio nie pomyślał, że sam mecz również nie będzie sparingiem, tylko naprawdę ogromną tzw. „imprezą masową”, co z kolei wiązać się będzie z szeregiem pozwoleń i świstków wypisywanych m.in. przez policję. Jak nietrudno się domyślić, nie był to koniec problemów, wiadomo, że po drodze przydarzyła się nagonka na kibiców Wisły i ich akcję „Wiślaku bądź gotowy, otwieramy Narodowy”, potem dosyć kontrowersyjne liczby biletów…

Wydarzenia ostatnich dni przyćmiły jednak wszystkie absurdy, które do tych czas mieliśmy okazję obserwować w tej sprawie. Najpierw sprawa tajemniczej „selekcji” czyli obietnica pana Rusko, iż na sektory neutralne z pewnością nie wejdą fani z „Żylety”. Działanie wbrew konstytucji w walce z mitycznym kibolem to nie pierwszyzna, ale w tym wypadku ktoś ewidentnie stracił głowę. Potem zresztą okazało się, że sektory neutralnie istotnie nie zostaną zajęte przez fanów Legii, bo… pozostaną puste. Na organizację meczu nie pozwoliła bowiem policja i – tu niespodzianka – sanepid. Ekstraklasa się odwołała, aktualnie w sumie nie wiadomo co się stanie.

Pomysłem było… rozegranie Superpucharu bez udziału kibiców gości, albo choćby ograniczenie ich liczby do wyłącznie tych z pociągów. Transport kołowy miałby zostać wykluczony jako zbyt niebezpieczny i niemożliwy do zabezpieczenia. Biorąc pod uwagę masowość wyjazdu (ponad 9 tysięcy fanatyków!) nie ma opcji upchnąć wszystkich na tory. Nawet jeśli – czy to niemożliwe by tego dnia mieszkańcy Krakowa wyruszyli do Warszawy swoimi własnymi autami? Jeśli nie – czy nie zrobiono właśnie więźniów z obywateli Rzeczpospolitej?!

Wisła oczywiście postawiła sprawę jasno – albo wszyscy, albo nikt. Ekstraklasa robi wszystko, by jednak rozegrać mecz, fani Legii wciąż są oburzeni z uwagi na zakaz kupna biletów na sektory neutralne, solidaryzują się również z Wisłą i oczywiście podzielają rozbawienie całym zamieszaniem z odwołaniem meczu. Całą farsę chcą spuentować manifestacją antyrządową, skierowaną przeciwko politykom, którzy na kilka miesięcy przed Euro nie potrafią przyjąć na naszym najcenniejszym stadionie dwóch grup kibicowskich.

Ciekawe jak będzie wyglądała organizacja Euro. Wprost nie możemy się doczekać…
iparts.pl