Medialni paranoicy - ostatnie dni stolicy

Gdy pisaliśmy pierwszego newsa o spalonej Warszawie traktowaliśmy to jako dziennikarską kaczkę, dwumintowy zapełniacz wiadomości służący przypomnieniu Bydgoszczy i odświeżeniu tematu "pseudokiboli". Okazało się jednak, że drobiazg, jakim był nowy layout strony skwk.pl został rozdmuchany do niewyobrażalnych poziomów i aktualnie dominuje w antykibicowskich mediach. Spójrzmy jak wyglądała cała "afera" od samego początku.

Mecz o Superpuchar Polski już na wstępie zapowiadał się na hit kibicowski - dwa bogate kluby, silne grupy kibiców, ogromny Stadion Narodowy, dużo biletów – media oczywiście nie mogły przepuścić takiej okazji na dopieprzenie fanatykom. Tym bardziej, że oba składy rozpoczęły mobilizację na ten wyjątkowy mecz – akcja wiślaków przebiegała pod hasłem – „Bądź gotowy, otwieramy narodowy”, całe wydarzenie lansując jako ziszczenie apokaliptycznych wizji roku 2012.

I właśnie to stało się przyczyną medialnej nagonki na bandytów z Krakowa. Najpierw sprawą zainteresowało się TVP, wedle którego strona nawiązuje do nazistowskiej masakry, jaką urządzili Niemcy stolicy w czasie Powstania Warszawskiego. Materiał opowiadający o „kontrowersyjnej” oprawie strony zawierał wywiad ze starszą kobietą, która narzekała na coraz słabszą pamięć młodzieży (co ciekawe, kult PW jest u kibiców szczególnie wyraźny) oraz standardowe w takich sytuacjach przypomnienie Bydgoszczy.

To był jednak jedynie początek – tuż po TVP sprawą zainteresowały się inne media, na czele z Dziennikiem Polskim, który przy tej okazji przekroczył absolutnie granice absurdu. DzP zorganizował bowiem… smsowy sondaż, w którym czytelnicy mogli głosować w ankiecie „czy kibice Wisły zniszczą Stadion Narodowy”. Całość spotkała się z fenomenalnym odbiorem wśród fanatyków obu klubów. Fora klubowe na kilka tygodni stały się wyśmienitą rozrywką dla ludzi szydzących z medialnej histerii odnośnie „najazdu” Białej Gwiazdy na stolicę.

Legioniści w temacie o „Armagedonie” ustalili między sobą sposoby na wydostanie się z oblężonego miasta, sugerując jednocześnie, że Wisła wpadnie do Warszawy statkiem znanym z filmu „Dzień Niepodległości”. Nie brakowało apeli do Gazety Wyborczej o „uratowanie” zagrożonego miasta, podobnie jak nagłośnienie sprawy przez inne media. Ich opozycja z Krakowa również wyśmiewała cały medialny szum pisząc na forach prośby o nieujawnianie szczegółów, gdyż Warszawa nie śpi i może zorganizować obronę. Samo Stowarzyszenie w kontrze do Dziennika Polskiego zorganizowało sondę pt. „czy dziennikarze Dziennika Polskiego zdemolują lożę prasową na Narodowym”.

Media jak zwykle poużywały sobie przez kilka ładnych dni, a może nawet tygodni po czym opadły z sił. W świadomości widzów i czytelników pozostał jednak lęk przed „hordą” wiślackich fanatyków, oczywiście wyposażonych w cały arsenał broni białej. Nam pozostaje jedynie się śmiać, lecz takie wrzutki szkodzące naszemu wizerunkowi, będą prawdopodobnie coraz częstsze. Póki co trwa próba powiązania ACTA z "pseudokibolami"...
iparts.pl