Elegancki projekt dla eleganckich kibiców
Projekt ma ambicję stać się początkiem końca ponad trzydziestoletniej wojny między kibicami ŁKS-u i Widzewa. Coś, czego nie udało się dokonać najbardziej popularnym piłkarzom, coś, o czym nie śnią nawet działacze klubów – tak ambitne zadanie postawione przed organizatorami musi rozbudzać wyobraźnię. Boże Święty, jakich to oni środków użyją, żeby przekonać dziatwę do życia w pełnej zgodzie i harmonii?
Czar pryska już po pierwszym zetknięciu się z opisem projektu. „Twórcy programu zrealizowali jego założenia poprzez m.in. prowadzenie przez studentów zajęć warsztatowych w trzech szkołach w Łodzi w ramach godziny wychowawczej lub lekcji wychowania fizycznego, organizację piłkarskiego turnieju dla uczestników oraz konkursu na (uwaga, mocne!) najlepszy kulturalny doping swojej drużynie, spotkania z piłkarzami i ekspertami” – czytamy w raporcie dotyczącym badań. 45 minut pogadanki z uczniami prowadzonej przez studentów, którzy o kibicowaniu często pojęcie mają takie, jak Joanna Mucha o sporcie. Spotkanie z piłkarzami, którzy wyklepali wyuczone formułki. Turniej dopingu, czyli kto głośniej krzyknie „piąta e gola chce”, ewentualnie „nasi chłopcy piją kole i strzelają same gole”. Niewątpliwie te działania zażegnają konflikt między kibicami, a młodzież już raz na zawsze wybije sobie z głowy wulgarne przyśpiewki na temat lokalnego rywala.
W książeczce wydanej w ramach projektu nie brakuje oczywiście prawd objawionych o Lidze Chuliganów i przykładnych kibicach („kibic to osoba, która interesuje się sportem, czyta prasę sportową i śledzi transmisje z zawodów sportowych nadawane w radiu i telewizji”) oraz rozpisywania się o grupie „animals” czyli pseudokibicach, którzy polują tylko na kolejne punkty we wspomnianych rozgrywkach chuliganów. Raport zawiera diagnozy, analizy i hipotezy, na koniec zaś wykonano szczegółowe badania na trzech szkołach (znajdujących się „pod wpływem kibiców” Widzewa, ŁKS-u i w „strefie mieszanej”) odnośnie idei fair play i jej zastosowaniu w życiu.
Zorganizowano także zawody! Co do biegu sztafetowego z konkursem kibicowania, który miał nie tylko rozwijać sportowo uczniów, ale i uczyć ich szacunku do rywala pamiętamy (tak, tak, byliśmy tam!) głównie bluzgi małolatów na rzęsisty deszcz. Była też flaga rozwieszona przez policjantów, która składała się z herbów ŁKS-u i Widzewa wraz z podpisem „jak jest między nami? Elegancko”. Oczywiście dzieciaki największą uwagę przywiązywały do wyników sportowych, a jedyny doping polegał na rozwinięciu transparentów z nazwami szkół. No i jedna dziewczynka miała trzy kolczyki układające się w biało-czerwono-białe barwy.
Bez szydzenia – czy naprawdę ktokolwiek uważa, że konflikt między dwoma łódzkimi klubami da się rozwiązać poprzez pogadanki z piłkarzami i konkurs transparentów, które najzdolniejsze dziewczynki wykonały na lekcjach plastyki? Czy ktoś łudzi się, że szacunku do lokalnego rywala nauczy pan policjant na 45-minutowej pogadance z uczniami? Czy ktoś w ogóle wierzy w efektywność rozwieszania flag z łączonymi herbami ŁKS-u i Widzewa? Śmiemy twierdzić, że projekt na nagrody zasługuje wyłącznie dzięki znakomitym zabiegom PR`owym, wydaniu serii książek i cyknięciu rozczulających fotek związanych ze sobą szali dwóch łódzkich klubów. Jeśli Europa faktycznie nagradza tak oderwane od rzeczywistości projekty, coraz mniej dziwi nas kryzys tej części świata.