Kibicowski wehikuł czasu

Kibicowski wehikuł czasu Kolejny raz pisząc swoje skromne rozważania chciałbym odnieść się do przeszłości. Zdaję sobie sprawę z ryzyka jakie podejmuję – w końcu cierpliwość Czytelników może się wyczerpać, stracą ochotę na wczytywanie się w kolejne teksty niepoprawnego romantyka rozmiłowanego w dawnych czasach. Póki jeszcze jednak nie macie dość felietonowych „podróży w czasie” zapraszam do przeczytania moich rozmyślań, które dzisiaj nietypowo, zamiast gloryfikować przeszłość i podkreślać jej wyższość nad czasami teraźniejszymi, podpowiedzą jak w meandrach historii znaleźć to, co da nam, kibicom, garść wskazówek „na teraz”.

O co chodzi?
A jakże, nie obejdzie się bez rzewnego wspominania. Cofnijmy się zatem w przeszłość – sto, siedemdziesiąt lub pięćdziesiąt lat temu. Do momentu, w którym niewielka grupa zauroczonych piłką nożną młodzieńców postanowiła założyć lokalną drużynę, do chwili, w której pracownicy miejscowego zakładu przemysłowego spróbowali swój wolny czas, zamiast w obskurnym barze, spędzać na wspólnych zmaganiach sportowych. Jednym słowem do punktu na osi czasu, w którym powstał nasz ukochany lokalny klub. Bez względu na to, czy może on pochwalić się dziesiątkami tytułów mistrzowskich i różnorodnych trofeów, czy też nie święcił triumfów na krajowej arenie, przez co fanom sportu spoza regionu jest słabo znany. Dlaczego zachęcam Was do zapoznania się bliżej z okolicznościami i czasem założenia ulubionej drużyny? Odpowiedź jest prosta.  

Tak się zaczęło
Dla tych choć trochę zainteresowanych historią sama podróż w czasie, do momentu, w którym zawodnicy po raz pierwszy zagrali mecz pod szyldem lokalnego zespołu, będzie nie lada gratką. Kibiców z pewnością fascynują okoliczności powstania ich klubu, w imię którego są przecież gotowi do poświęceń. Daty oraz miejsca związane z tym jakże ważnym wydarzeniem, a przede wszystkim ludzie, który zdecydowali się podjąć trud przebrnięcia przez trudny proces rejestracji stowarzyszenia sportowego, są bowiem dziedzictwem sportowych fanów, częścią czegoś, co tak bardzo kochają. Jeśli więc zapomnimy o początkach swojego klubu i o jego protoplastach narazimy się na utratę sensu naszej pasji. Przestaniemy dostrzegać cel wszelkich trudów i wyrzeczeń, a stąd już tylko krok do porzucenia kibicowskiego stylu życia. Lub co gorsza popadnięcia w stan, w którym dalsze trwanie przy klubie wybieramy tylko z powodu bezgranicznej nienawiści do lokalnego rywala.  

Ab ovo usque ad mala
  Kiedy zbadamy okoliczności założenia stowarzyszenia z pewnością warto zainteresować się tym, jak potoczyły się jego losy. Dowiedzmy się jak i kiedy nasza drużyna wspięła się na szczyt, kto dopomógł jej w byciu najlepszą. Poznajmy klubowe legendy – zarówno te z boiska, wybitnych zawodników, jak i włodarzy, którzy brali udział w tworzeniu ligi i PZPN-u, a później dbali o odpowiednią otoczkę organizacyjną niezbędną do wygrywania. Nie poprzestawajmy jednak na latach świetności. Być może kiedyś nasz ukochany klub znajdował się na granicy upadku lub nawet zmuszony został do zawieszenia działalności. Kto więc podjął się ogromnego trudu ratowania go? Poznanie najważniejszych faktów historycznych związanych z lokalną drużyną pozwoli w pełni zidentyfikować się ze społecznością kibiców, przyniesie poczucie dumy z przynależności do tej grupy. Pomoże „Zapamiętać gdzie dom twój, brat i śpiew. I tego nie porzucić” zgodnie z parafrazą utworu grupy Szwadron 97.  

Wojenko, wojenko...
  Poza historycznymi dokonaniami zawodników na sportowych arenach możemy zagłębić się także w ich losy wojenne. Wielu wybitnych sportowców w czasie kampanii wrześniowej odwiesiło piłkarskie korki, a zamiast uganiać się po boisku z bronią w ręku walczyło w obronie Ojczyzny. Polscy sportowcy ginęli także u boku aliantów podczas dalszych działań wojennych na wszystkich frontach. Wielu poniosło śmierć w obozach koncentracyjnych. Ich patriotyczna postawa godna naśladowania może być wzorem dla dzisiejszych kibiców, którym przecież nieobce są wartości takie jak honor czy Ojczyzna.  

Historia kibiców
  Poza samymi strukturami klubowymi niezmiernie ważne jest zgłębienie historii grup kibiców działających przy lokalnym stowarzyszeniu sportowym. Sprawdźmy więc od kiedy na trybunach stadionu tłumnie zasiadają widzowie, kiedy postanowili zrzeszyć się aby działać na rzecz drużyny. W którym momencie zawodników zaczęły wspierać chóralne śpiewy, kiedy po raz pierwszy do uświetnienia oprawy meczowej użyto pirotechniki i transparentów w klubowych barwach. Kto wie, może po zapoznaniu się z losami grup kibiców sami podejmiemy decyzję o chęci współtworzenia historii i zapisaniu się do stowarzyszenia fanów.  

Nie ma lekko
  Zdaję sobie sprawę, że pogłębianie wiedzy historycznej nie jest zadaniem łatwym. Uwierzcie mi jednak, że wyszukiwanie, weryfikowanie i obcowanie ze źródłami dotyczącymi naszego ukochanego klubu daje olbrzymią satysfakcję. Jego dzieje są także nierzadko częścią historii miasta czy regionu – będzie to więc dobra motywacja do nauki dziejów powszechnych. Szukając przyczyn i genezy rozlicznych wydarzeń, w których brali udział fani i sportowcy naszej drużyny, możemy odnaleźć swoje miejsce w lokalnej społeczności kibiców. Wskaże do czego powinniśmy dążyć i co czynić dla jej dobra.  

A więc do dzieła!
  Mam nadzieję, że przekonałem wszystkich kibiców sceptycznie nastawionych do zagadnień historycznych, że warto przełamać niechęć i zgłębić dzieje lokalnego klubu sportowego. Ich poznawanie jest szczególnie ważne w dzisiejszych czasach – kiedy to do czynienia mamy z zacierającymi się granicami państw, społeczeństw i przemieszaniem kultur. Działania takie są bowiem w stanie pomóc zachować świadomość odrębności naszej subkultury. A co do tego, że warto ją podtrzymywać chyba nikt nie ma wątpliwości.
iparts.pl