Kibice na dużym ekranie
„Frodo” i brytyjska scena kibicowska
Na pewno domyślacie się już jaki obraz wybrałem na pierwszy ogień. Jest to oczywiście amerykańsko-brytyjska produkcja „Green Street Hooligans”, której wyreżyserowania podjęła się Lexi Alexander. Nieco zbyt melodramatyczna i patetyczna opowieść o studencie wyrzuconym z Harvardu, który po przyjeździe do Londynu staje się oddanym kibicem West Ham’u, jest bodaj najsłynniejszym filmem traktującym o futbolowych fanach. Do niewątpliwych atutów produkcji trzeba zaliczyć świetną grę aktorską Elijah’a Wood’a, który wcielił się w główną rolę, a także przekonujące postacie drugoplanowe. W klimat Wysp Brytyjskich znakomicie wprowadza nas ścieżka dźwiękowa – w filmie możemy usłyszeć między innymi śpiewane przez londyńskich kibiców słynne „Bańki” („I’m forever blowing bubbles”). Najbardziej dostrzegalną wadą filmu jest sposób, w jaki twórcy zdecydowali się ukazać metamorfozę głównego bohatera. Aktor zapamiętany przez publiczność jako Frodo poszukujący pierścienia zwyczajnie nie pasuje do postaci, która zaczyna fascynować się światem duża bardziej brutalnym niż środowisko studentów Harvardu. Mimo niezbyt dużej dawki realizmu film „GSH” jest wart polecenia.
Fatalna kontynuacja przeboju
Zupełni inaczej sprawa ma się z „Green Street Hooligans 2” w reżyserii Jesse’ego Johnson’a. Kontynuacja „GSH” jest produkcją zwyczajnie słabą, która z fantastycznym klimatem części pierwszej nie ma nic wspólnego. Film ukazuje nam porachunki dwóch więziennych band, które w całość nieudolnie spaja fakt, że są to grupy kibiców odwiecznych futbolowych wrogów – West Ham’u i Millwall. Obraz ten obfituje w wydarzenia, które widz na próżno próbuje połączyć w logiczny sposób, starając się przymykać oczy na niedoskonałości scenariusza. Nie warto ani chwili dłużej zatrzymywać się nad tym fatalnym filmem, bowiem nie dorasta on do pięt pierwszej części.
Chelsea ponad wszystko
Kolejny tytuł, który chciałem pokrótce omówić to kultowy już film pod tytułem „Football Factory” (reż. Nick Love). Obraz ten jest przekonującą i wciągającą opowieścią, która w dokładny sposób oddaje hierarchę panującą w grupie fanatyków londyńskiej Chelsea, skupia się także na specyfice subkultury angielskich fanów-chuliganów. Dodatkowym „smaczkiem” jest niezwykle dynamiczny montaż, niejako podkreślający styl życia ukazanych bohaterów. Całość okraszona jest solidną obsadą aktorska (w roli głównej Danny Dyer), klimatyczna ścieżką dźwiękową oraz dowcipnymi w swoisty sposób dialogami. Produkcja uzyskała już status kultowej – wystarczy wspomnieć, że film ten był inspiracją do nakręcenia serii dokumentalnych reportaży „The Real Football Factory”, w których odtwórca roli Tommy’ego Johnson’a oprowadza nas po europejskich stadionach i zapoznaje z obyczajami kibiców w poszczególnych krajach.
Szalone lata 80-te
Czwarta pozycja, którą pokrótce chciałem omówić to „The Firm” z 2009 roku. Film nie powala na kolana scenariuszem ani grą aktorską, nie zaskakuje też starannością wykonania. Można wręcz pokusić się o stwierdzenie, że w warstwie fabularnej jest zwyczajnie słaby. Nie przemawia do mnie historia młodzieńca, który wstępuje w szeregi fanatycznych kibiców (zafascynowany postacią przywódcy), a następnie je opuszcza, dostrzegając swoje zaślepienie światem bezmyślnej brutalności. Zwróciłem uwagę na tę pozycję z innego powodu. Oczarował mnie klimat lat 80-tych ukazany poprzez pryzmat rozwijającej się na Wyspach Brytyjskich społeczności kibiców piłkarskich. Reżyser Nick Love w bardzo żywy sposób nakreślił realia „szalonych lat” – na ekranie co rusz widzimy kolorowe, jaskrawe neony i fanów piłki ubranych w modne dresy marki Adidas, a z głośników płyną największe przeboje rodem z londyńskich dyskotek lat 80-tych. Dla polskiego widza film stanowi ciekawe spojrzenie na świat kibiców z „zachodu” w czasach, w których o dobrodziejstwach kapitalizmu mogliśmy tylko pomarzyć.
Szukając okazji do bójki...
Jedynym wybranym przez mnie filmem polskiej produkcji jest 54-minutowy obraz „Cud purymowy” wyreżyserowany przez Izabelle Cywińską. Poznajemy tam kibica jednego z łódzkich klubów – młodego chłopaka wychowanego w rodzinie nastawionej szczególnie wrogo do „potomków Abrahama”. Postać chuligana wykreowana jest w sposób bardzo jednoznaczny – „futbolowy bandyta” całe dnie spędza na szukaniu okazji bo bójki, na każdym kroku akcentując swoją nienawiść do Żydów (mianem tym określa także kibiców lokalnego rywala). Obraz „Cud purymowy” jest filmem bez wątpienia mocno kontrowersyjnym, w którym kibice zostali, poprzez osobę Heńka (gra go Grzegorz Małecki), ukazani w sposób wyjątkowo niekorzystny i jednopłaszczyznowy. Bez wątpienia warto go obejrzeć, ponieważ dotyczy wielu problematycznych dla społeczeństwa kwestii, takich jak rozterki moralne czy też problem zachowania własnej świadomości. Kibic jest tam postacią drugorzędną, która poprzez swoją postawę wzmacnia wymowę filmu.
Ostatnia klatka
W tym krótkim eseju chciałem podzielić się z czytelnikami swoimi refleksjami i opiniami o garści filmów, w których występują kibice piłkarscy. Doskonale zdaję sobie sprawę, że w wielu produkcjach znanych z tytułowego „dużego ekranu” postać fanatyka jest ukazana w sposób nieszczególnie realistyczny, a rzeczywistość, w której kibicuje nie pokrywa się znaną nam z życia codziennego. Uważam jednak, że filmy z piłkarskimi fanami warto oglądać choćby po to, aby mieć świadomość tego, jak na naszą społeczność patrzą artyści-filmowcy. Nie sposób jednak nie mieć wrażenia, że o panujących wśród kibiców zwyczajach muszą się jeszcze wiele dowiedzieć...