Zaradny jak... kibic
Człowiek nie znający naszej grupy społecznej nie będzie w stanie pojąć, że jesteśmy ludźmi, od których można się czegoś nauczyć. Niezrozumiała będzie dla niego wypowiedź donosząca, że futbolowy fanatyk może być wzorem do naśladowania. W jakiej dziedzinie? Chodzi oczywiście o niezwykle przydatną w życiu ZARADNOŚĆ, czyli umiejętność radzenia sobie w różnorodnych sytuacjach. Kibice opanowali ją niemalże do perfekcji, ponieważ ich pasja „wkrada się” w wiele aspektów z życia codziennego, które przecież trzeba jakoś pogodzić z kibicowaniem.
Któż z nas nie stara się tak rozplanować tygodnia, aby w weekend mieć dwie godziny wyłącznie na rozkoszowanie się futbolem na żywo w wykonaniu ulubionego zespołu? Pół biedy, jeśli ogranicza się to do zmiany wyznaczonego kilka dni wcześniej terminu wyjścia z dziewczyną do kina. Gorzej kiedy w czasie meczu powinniśmy być w pracy. Prawdziwy kibic w takiej sytuacji nie straci jednak nadziei. Stanie na głowie, aby czas ten odpracować po godzinach innego dnia, obdzwoni wszystkich kolegów pytając, czy któryś nie może go zastąpić. Dopnie swego, zajmie miejsce na trybunach wśród innych fanatyków, licząc się z tym, że czas przyjemnie spędzony na stadionie będzie musiał „odpokutować”.
Oprócz braku czasu nierzadko na drodze do aktywnego udziału w meczu stają też finanse. Dla zaradnego kibica brak kilkudziesięciu złotych na bilet wstępu nie jest w żadnym wypadku przeszkodą nie do pokonania.
Zaradność fanów piłki nożnej objawia się także w sytuacjach wymagających sprawnego zorganizowania podróży dla wielu osób. Wyjazdy w najdalsze zakątki Polski nie stanowią dla stowarzyszeń kibiców większego problemu. Wyższy poziom trudności maja zagraniczne wojaże, jednak Poznaniacy jeżdżąc za swoim Lechem do Pragi albo nawet Baku udowodnili, że i takie eskapady kibice potrafią „znieść”. Prawie każda podróż za ukochaną drużyną wiąże się ze sporządzaniem list nazwisk i numerów PESEL, ale osoby organizujące wycieczki potrafią sprostać wymogom służb bezpieczeństwa i umożliwić rzeszom fanatyków uczestnictwo w meczu na stadionie oddalonym o setki kilometrów.
W obliczu kłopotów finansowych bądź organizacyjnych ukochanego klubu nie pozostajemy bezczynni. Na futbolowej mapie Polski pełno przecież drużyn, które wciąż istnieją lub odrodziły się dzięki pomocy swoich fanów. Nie trzeba szukać daleko – Pogoń Szczecin, Stomil Olsztyn czy GKS Katowice grają wciąż tylko dzięki zaangażowaniu swoich fanów. Prawdziwy pokaz zaradności dają również stowarzyszenia kibiców organizując wszelkiego rodzaju mecze i akcje charytatywne służące zbiórce pieniędzy na szczytne cele.
Zaradności żaden z piłkarskich fanów nie wyssał z mlekiem matki. Ta cecha została przez nich nabyta podczas prowadzenia różnorodnej działalności w ruchu kibicowskim i aktywnego udziału w życiu społeczności sympatyków lokalnych klubów. Często wiąże się to z niepowodzeniami, ale gra jest warta świeczki – bo co do tego, że zaradność jest przydatna i pożądana nie ma chyba żadnych wątpliwości. Nie wahajmy się więc za wzór tej cnoty wskazać kogoś, kogo społeczeństwo niezbyt chętnie zgodzi się wynosić na piedestał – piłkarskiego kibica.