„Sportowy” tryb życia
Nie trzeba jednak zbyt długo szukać, aby dostrzec, ze nie wszyscy piłkarze są tak przykładni. Wystarczy wspomnieć głośną przed kilkunastoma dniami aferę Iwańskiego i Peszki, którzy żale i smutki po przegranym przez reprezentację meczu z Australią postanowili „utopić w butelce wódki”, jak śpiewa Lady Pank w swoim ponadczasowym przeboju. Zachowanie niegodne reprezentanta kadry (i w ogóle sportowca) przypłacili usunięciem z drużyny narodowej. Trener Franciszek Smuda postąpił zgodnie z zasadami, które sam ustalił, nie licząc się z faktem, że odsunięcie wartościowych zawodników od polskiego teamu może znacząco wpłynąć na jego postawę. Jednocześnie sam przyznał, że nie tylko zawodnicy Lecha i Legii brali udział w pomeczowej imprezie alkoholowej – pozostali piłkarze byli jednak na tyle „sprytni”, że nie szwendali się po korytarzach w stanie mocno wskazującym. Cóż, nie do końca wiem czy śmiać się, czy płakać. Chyba jednak należy gorzko zapłakać nad bezmyślnym, szczeniackim zachowaniem elity polskiego futbolu. Na usta ciśnie się bowiem pytanie – skoro takie ekscesy zdarzają się w naszej kadrze narodowej, to w jaki sposób zabawiają się zawodnicy z większych i mniejszych polskich klubów?
Któż z nas, kibiców, nie lubi zawitać w przededniu ligowego meczu do modnego klubu muzycznego? Zabawie do białego rana i tanecznym pląsom pośród laserowych błysków nierzadko towarzyszy alkohol, który jak wiadomo znakomicie poprawia nastrój i ułatwia nawiązywanie kontaktów międzyludzkich. Nie zdziwmy się jednak, jeśli tuż obok nas na parkiecie wywijać będzie „gwiazda” lokalnej drużyny piłkarskiej, która jutro rozegrać ma ligowy szlagier. Oczywiście futbolista także wyznaje zasadę, że nie ma imprezy bez alkoholu i wlewa w siebie drinki całymi litrami, nie zważając na efekty tej beztroskiej zabawy. Następnego dnia nie może zagrać na 100% swoich możliwości, popełnia proste błędy i ma problemy z koncentracją, przez co raz po raz traci piłkę. Nie chciałbym uogólniać – jest przecież pewien niewielki odsetek zawodników, którzy dzień po imprezie potrafią wznieść się na wyżyny swoich umiejętności i ośmieszać boiskowych przeciwników, jednak zdecydowana większość w czasie meczu będzie marzyła o własnym łóżku i odespaniu ostatniej „biby”.
Oddzielną grupą są ci, którzy w dość niecodzienny sposób przeżywają ostatnią ligową porażkę. Zanim jeszcze wszyscy kibice opuszczą stadion, polskie gwiazdy są już wystrojone w modną koszulę, eleganckie lakierki i wsiadają do taksówki, która zawiezie ich do ulubionej dyskoteki. Tam, w towarzystwie znajomych z boiska lub przypadkowo napotkanych atrakcyjnych dziewcząt, zamiast analizować błędy z ostatniego meczu, piją alkohol i oczywiście wesoło skaczą po parkiecie, jak gdyby przegrana sprzed godziny nie zrobiła na nich zupełnie wrażenia.
Na usta cisną się ostre słowa o braku profesjonalizmu, niedojrzałości oraz zwykłej głupocie piłkarzy. Kibice oczywiście starają się przemówić zawodnikom do rozsądku. Niejeden „gwiazdor” został ukarany już ostrzegawczym „liściem” podczas spotkania w klubie dzień przed meczem, wielu zostało z trybun wygwizdanych i nazwanych „piłkarzykami-pajacykami”, jednak po jakimś czasie historia zatacza koło i sportowcy wracają do swojego niesportowego trybu życia. Czy da się w jakikolwiek sposób ukrócić to wcale nierzadkie zjawisko nadmiernej piłkarskiej beztroski? Dla zawodników lokalny klub to często kolejne miejsce pracy, podczas kiedy dla kibiców futbol to sens życia. Kolejne mecze stawiane są przez nich na równi z obowiązkami wobec najbliższych bądź też pracą zawodową. Mają więc chyba prawo wymagać, aby piłkarze przykładali się nie tylko do gry na boisku, ale także byli wzorem poza nim – nie opuszczali treningów, nie balowali dzień przed meczem, nie przechodzili do porządku dziennego nad ostatnim blamażem już pół godziny po nim. Nie zrozumcie mnie źle – nie odmawiam sportowcom prawa do zabawy, jednak muszą oni zrozumieć, że reprezentowanie barw ukochanej przez rzesze fanatyków drużyny to coś więcej niż „odrabianie pańszczyzny”. Rozsądek podpowiada mi jednak, ze na taką zmianę mentalności przyjdzie nam jeszcze poczekać...
Fox