
Porażka z Anglią na Wembley
Polacy oddali tylko jeden celny strzał w meczu i było to za mało, by zdobyć jakiekolwiek punkty na Wembley. Nasza reprezentacja przegrała z Anglią 2:1 i spadła na 4. miejsce w tabeli grupy I eliminacji do Mistrzostw Świata w 2022 roku.
Polacy wyszli na mecz z dość defensywnym nastawieniem, a gra polegać miała na maksymalnym zagęszczeniu środka pola, pressingu na własnej połowie i ewentualnych szybkich kontrach. Taktyka, a przynajmniej jej obronna część, funkcjonowała bez zarzutów przez pierwszy kwadrans. W tym czasie jedynie raz Anglicy mieli okazję zagrozić Wojciechowi Szczęsnemu, ale strzał głową Phila Fodena po wrzutce Bena Chilwella przeleciał wysoko nad poprzeczką. Pierwszy poważny błąd naszej linii defensywnej miał miejsce w 18. minucie spotkania i był bezpośrednim następstwem niewymuszonej straty Piotra Zielińskiego. Gracz Napoli zgubił piłkę w okolicach 40. metra, a Raheem Sterling po odbiorze wszedł z nią na pełnej szybkości w pole karne, pobiegł do końcowej linii i zamarkował dośrodkowanie, a następnie wykorzystał wślizg Michała Helika i załatwił swojej drużynie rzut karny. Ten pewnym strzałem w środek bramki wykorzystał Harry Kane. Kapitan Anglików miał też okazję z akcji po szybkiej klepce z Fodenem, jednak jego uderzenie sprzed pola karnego z 31. minuty wybronił Szczęsny. W pierwszej połowie głęboko cofnięci Polacy nie mieli żadnych okazji strzeleckich.
Gra drużyny miała zostać odmieniona przez zmianę i wprowadzenie Arkadiusza Milika w miejsce Karola Świderskiego. Gracz Olympique Marsylia bardzo szybko wpisał się do protokołu, jednak nie tak, jak powinien — w 46. minucie otrzymał żółtą kartkę za bezsensowny faul od tyłu. Do bardzo dużej kontrowersji doszło w 50. minucie — Maciej Rybus dośrodkował piłkę w pole karne, Krzysztof Piątek wygrał pojedynek główkowy, a nastrzelona z bliskiej odległości została ręka Harry'ego Maguire'a. Arbiter główny nie zauważył jednak przekroczenia przepisów, a gra była kontynuowana. Było to ostrzeżenie dla linii obrony Anglików, które nie przyniosło efektu w postaci większego skupienia. W 58. minucie John Stones otrzymał podanie od własnego bramkarza, wypuścił piłkę za daleko, a tego błyskawicznie zaatakował Jakub Moder. Futbolówka trafiła do Milika, który w sytuacji 2 na 1 błyskawicznie oddał ją zawodnikowi Brighton, a ten w sytuacji sam na sam nie dał szans Nickowi Pope'owi i wyrównał wynik meczu. Kolejną okazję nasza kadra miała w 67. minucie — Zieliński dośrodkował z lewego skrzydła na 11. metr, tam głową futbolówkę zgrał Piątek, a Milik również główką kończył akcję strzałem, jednak jego uderzenie minęło bramkę w bezpiecznej odległości. W odpowiedzi bardzo szybką akcję przeprowadzili gospodarze — Mason Mount wygrał pojedynek siłowy z Bartoszem Bereszyńskim, a następnie rozrzucił grę do wychodzącego na czystą pozycję Fodena, którego płaski strzał w długi róg pewnie wyłapał Szczęsny. Gdy drużyna Anglii przez długi czas nie była w stanie stworzyć sobie sytuacji bramkowej, z pomocą przyszedł stały fragmenty gry. W 83. minucie Stones wygrał pojedynek główkowy na długim słupku, zgrał piłkę do Maguire'a, a zawodnik Manchesteru United z powietrza posłał silne uderzenie, które przełamało ręce Szczęsnego i wpadło do siatki. Było to trafienie, które ustaliło wynik meczu.
AŁ
Fot.:Pool Getty/Associated Press/East News