GymBeam
Paulo Gazzaniga

Premier League: Gazzaniga bliski zatrzymania Liverpoolu

Fot. EastNews
2019-10-27

Liverpool pokonał Tottenham 2:1 i wciąż jest jedynym niepokonanym zespołem w tym sezonie Premier League. Zwycięstwo nie przyszło jednak łatwo, ponieważ Koguty prowadziły od pierwszej minuty spotkania. Bohaterem meczu był Paulo Gazzaniga, który zanotował 12 interwencji.

Pierwsza bramka padła błyskawicznie, bo już w pierwszej minucie. Son otrzymał piłkę na skrzydle, ograł Jordana Hendersona i zdecydował się na strzał z dystansu, który po rykoszecie od głowy Dejana Lovrena trafił w słupek, futbolówka wróciła do gry, a z najbliższej odległości do bramki wbił ją Harry Kane. Pierwszą groźną akcją Liverpool odpowiedział dopiero w 19 minucie, kiedy to po rzucie rożnym głową ponad bramką uderzał Sadio Mane. Chwilę później swoją okazję miał Mohamed Salah - Virgil van Dijk posłał długą piłkę z własnej połowy, na skraju pola karnego klatką piersiową zgrał ją Mane, a Egipcjanin wolejem uderzył zbyt lekko, by zaskoczyć Paulo Gazzanigę. W 24 minucie blisko podwyższenia prowadzenia był Tottenham. Dele Alli posłał piłkę w pole karne, zbyt krótko wybił ją Lovren, a na błyskawiczne uderzenie sprzed pola karnego zdecydował się Christian Eriksen - na szczęście dla The Reds groźny strzał ominął prawy słupek bramki Alissona. W 27 minucie Gazzaniga po raz kolejny raz uratował gości - najpierw obronił strzał z dystansu Salaha, a następnie na rzut rożny sparował dobitkę Roberto Firmino. Minutę później golkiper Kogutów po raz kolejny świetną interwencją zapracował na bardzo dobrą notę w tym meczu - Trent Alexander-Arnold dośrodkował piłkę w pole karne z rzutu wolnego, a strzał głową z szóstego metra van Dijka został przerzucony na rzut rożny. Mimo 76% posiadania piłki w pierwszej połowie Liverpoolowi nie udało się zdobyć żadnego gola.

Drugą część gry Gazzaniga również rozpoczął z wysokiego C - najpierw obronił strzał głową Firmino po wrzutce Andrew Robertsona, a następnie uderzenie van Dijka po stałym fragmencie gry. Po wyłapaniu drugiej sytuacji, mocnym wyrzutem rozpoczął też kontrę, po której Son ograł Lovrena, następnie położył na murawie Alissona i trafił w poprzeczkę. Przy tylu uderzeniach gospodarzy Argentyńczyk musiał jednak w końcu skapitulować - stało się to w 52 minucie. Fabinho posłał piłkę z głębi pola za plecy obrońców, tam wyszedł do niej Henderson, który nieczystym uderzeniem pokonał bramkarza Kogutów. Tottenham w tym momencie cofnął się głęboko w swoje pole karne i bronił się przed kolejnymi atakami Liverpoolu. Taka postawa nie mogła jednak przynieść niczego dobrego. W 73 minucie Serge Aurier w polu karnym sfaulował Mane, a z jedenastki nie pomylił się Salah. Koguty musiały się otworzyć i rozpocząć ataki. Szansę na zapewnienie jednego punktu swojemu zespołowi zmarnował w 89 minucie Danny Rose, który w polu karnym minął najpierw Alexandra-Arnolda, następnie Joe Gomeza, po czym z prawej nogi uderzył wysoko ponad poprzeczką. W 92 minucie szansę miał Son, jednak podkręcone uderzenie z narożnika pola karnego obronił Alisson. Brazylijczyk musiał też interweniować w 94 minucie, gdy po stałym fragmencie głową uderzał Toby Alderweireld. Mecz zakończył się ostatecznie zwycięstwem Liverpoolu 2:1.

Fot.:GLYN KIRK/AFP/East News