Fanatycy. Futbol na śmierć i życie

Anonimowy fanatyk: Dziś nie ma ekipy, która nie traktowałaby podejrzliwie któregoś z piłkarzy

2017-10-20

Do premiery pozycji „Fanatycy. Futbol na śmierć i życie” coraz bliżej. Książka, w której anonimowy fanatyk jednego z polskich klubów opisuje, jak od środka wygląda jego środowisko, do księgarni trafi 25 października. Autor wyjaśnia w niej m.in. co powoduje, że relacje na linii piłkarz-kibice potrafią bardzo łatwo się zepsuć.

 

Fragment książki:

 

Każda z grup związanych z futbolem ma swoje oczekiwania, które niestety często się wykluczają. Kibic chce tytułów, sukcesów, piłkarskiej Europy. Piłkarz chce zarobić i wyjechać na lepszy kontrakt, póki pozwala mu zdrowie. Menedżer i prezesi również chcą zarobić, co jednak niekoniecznie musi się wiązać z wielkimi ambicjami sportowymi. Jakiś czas temu prezes jednego z większych klubów powiedział, że lepiej zarabia się na transferach niż walce o mistrzostwo czy europejskie puchary, bo w tym drugim przypadku trzeba inwestować w klub. I potem mamy eurowpierdol, bo nikt nie zawraca sobie głowy przygotowaniem drużyny do rozgrywek. Kibice się wściekają na brak wzmocnień, kolejny raz dostają pierdolca, gdy widzą, jak ich ukochany zespół dostaje po głowie od półamatorów. Oliwy do ognia dolewają sami prezesi i właściciele klubów, mamiąc kibiców wizją rychłego triumfu i gówno przy tym robiąc. Idziemy po tytuł, zwycięstwo jest nasze, bla, bla, bla – byle tylko fani sięgnęli do portfeli. Wpływy ze sprzedaży karnetów stanowią dla klubu niemały zastrzyk finansowy. Niestety, realia brutalnie weryfikują wszystkie deklaracje. Kibic ma więc prawo czuć się oszukany. A to powoduje różnego rodzaju spięcia.

 

Czy zawsze kibice wściekają się na zawodników, którym nie idzie na boisku? Jak większość z was wie – w żadnym razie. Wielokrotnie kibice stawali po stronie piłkarzy, gdy ci grali słabo. Sprawą, o którą rozbijają się wszystkie relacje na linii kibic – piłkarz, czy ogólniej: trybuny – drużyna, jest zaangażowanie w grę. Wspomniałem już o tym wcześniej, ale trzeba do tego wrócić. Kibic nie jest w ciemię bity i widzi, co się dzieje na boisku. Jest w stanie zrozumieć i zaakceptować porażkę, ale nie po meczu, w którym widać, że ktoś chciał wygrać, a w ogóle się nie starał. Dany piłkarz – lub cały zespół – otrzymuje wówczas zasłużone gwizdy. Jeżeli posypie głowę popiołem, na gwizdach się skończy. Minie tydzień, kibol znowu przyjdzie na trybuny, znowu będzie wspierał swoich piłkarzy. Problemy zaczynają się wtedy, kiedy zawodnikom wydaje się, że nie mają sobie nic do zarzucenia. Tymczasem w środowisku kibicowskim funkcjonuje taka prosta zasada: możesz przegrać mecz, ale nie możesz nie podjąć walki! Możesz być słabszy piłkarsko, ale nie możesz odpuścić. Tak jak fanatycy wspierają swoje drużyny do ostatnich minut, tak obowiązkiem piłkarzy jest walczyć do ostatniego gwizdka sędziego.

 

Poziom frustracji po zawalonych meczach, rundach czy całych sezonach jest oczywiście najwyższy w klubach z długą tradycją. Tam zawsze, bez względu na aktualną sytuację, oczekuje się walki na całego od pierwszej minuty inauguracyjnej kolejki do ostatniego meczu w sezonie. Nawet gdy wszyscy wieszczą ci spadek, tym bardziej trzeba zapierdalać i pokazać charakter. Gdy przed sezonem koronują cię na mistrza Polski, twoim obowiązkiem jest wyjść na każdą kolejkę i pokazać, że ten tytuł się należy. Walka, ambicja, zaangażowanie, głód tytułów… Niestety, zdecydowana większość piłkarzy idzie pod siebie, pod swoje zarobki, mając w głębokim poważaniu kluby i kibiców, dzięki którym zarabiają na życie.

 

Pamiętam aferę ustawiania spotkań w polskim futbolu, nakręconą przez takich tuzów tamtych czasów, jak niejaki Fryzjer. Skala procederu po prostu przechodziła ludzkie pojęcie. Co gorsza, cała ta sprawa negatywnie wpłynęła na relacje na linii kibice – piłkarze. Owszem, mówiło się tu i ówdzie, że dany sędzia to sprzedawczyk czy piłkarze sprzedali mecz, ale mam wrażenie, że jednak nie do końca poważnie traktowano ten problem. I choć rzecz tyczy się wydarzeń sprzed kilkunastu lat, smród pozostał. Dziś nie ma chyba ekipy, która nie traktowałaby podejrzliwie któregoś ze swoich piłkarzy.

 

Wszystko – i klubowe przepychanki, i korupcja – sprowadza się do tego, że w kibicach rodzi się frustracja. A frustrację trzeba wyładować.

 

 

Wejdź na www.fanatycyksiazka.pl, przeczytaj kolejne fragmenty i dowiedz się więcej!

 

Książki szukaj na www.idz.do/kibicenet-fanatycy

 

Premiera 25 października.

 

MOCKUP_fanatycy_druk

iparts.pl