
Fani z Łęcznej będą wspierać drużynę rezerw
Kibice Górnika ogłosili, że ich ostatnia akcja pod hasłem "Grosz" zakończyłą się sukcesem. Teraz mają zamiar wspierać dopingiem drużynę rezerw. Zarząd klubu pozostaje jednak nieugięty i nie zamierza zrezygnować z gry pierwszego zespołu na stadionie w Lublinie.
"Poniedziałkowe spotkanie Górnika Łęczna z Lechią Gdańsk z trybun Areny Lublin obejrzało 3574 widzów. Byłoby ich więcej, gdyby nie paraliż kas, jakiego dokonali najbardziej fanatyczni kibice zielono-czarnych. Ustawili się w kolejkach i… kupowali bilety, płacąc za nie monetami o nominale 1, 2 i 5 groszy. W ten sposób sparaliżowali pracę w punktach sprzedaży i uniemożliwili wielu osobom zobaczenie spotkania. Z kwitkiem od kas odeszło kilkaset osób" - relacjonuje Dziennik Wschodni.
– Niestety początkowa próba zbycia kibiców i odmowa przyjęcia zapłaty za bilet nie powiodła się i obsługa kas po wysłuchaniu opinii prawnika udzielonej prze telefon musiała zabrać się do skrupulatnego liczenia. Rekordzista spędził przy jednej z kas około dwóch godzin, niestety nie udało mu się nabyć biletu przed zamknięciem kas które miało miejsce jeszcze przed przerwą meczu. Ochrona chciała wziąć się na sposób i puściła piknikom kartkę aby wpisywali swoje dane i przekazywali pieniądze przez kratę, którą kilkukrotnie udało się przechwycić. Ostatecznie udało nam się zapobiec temu procederowi:) Podczas Naszej obecności pod stadionem skutecznie zablokowaliśmy wszystkie kasy, a nikt nie nabył w nich biletu – czytamy w tekście podsumowującym kibicowską akcję.
Fani Górnika postanowili kontynuować bojkot spotkań pierwszej drużyny i skoncentrować się na dopingowaniu zespołu rezerw. Na oficjalnym koncie Stowarzyszenia Kibiców pojawił się komunikat, w którym zachęcają do stawiennictwa na spotkaniach IV ligi rozgrywanych w Łęcznej oraz innych miejscowościach regionu.
Sytuacja jest szczególnie ciężka dla piłkarzy, którzy nie mogą już liczyć na wsparcie z trybun.
– Wychodzimy na mecze, musimy grać. Inna specyfika. Musimy się do tego przyzwyczaić. My mieliśmy swój kameralny stadion. Jak kibiców przyszło trzy, cztery tysiące, to się trzy czwarte stadionu zapełniało. Każdemu przeciwnikowi ciężko się grało... Ale nie możemy patrzeć co jest na trybunach, tylko robić swoje. Myślę, że do nas kibice nie mają pretensji. Mamy relacje z nimi dobre, też mieliśmy spotkanie w zeszłym tygodniu, wyjaśnili nam, że są razem z nami, ale nie będą nas dopingowali. Wiadomo dlaczego – powiedział Grzegorz Bonin.