
Legia gra dalej w Lidze Europy
Legia wygrała rewanżowe starcie z Banikiem na własnym boisku 2:1 i zagra w kolejnej rundzie Ligi Europy. Starcie było pełne emocji i miało wszystko - kilka bramek, nieuznane trafienia po analizie VAR, a także przestrzelony przez Czechów karny w doliczonym czasie gry.
Świetnie mecz zaczęła też Legia. Już w 6. minucie do siatki trafił Jean-Pierre Nsame ale sędzia cofnął gola ze względu na pozycję spaloną. Chwilę później strzał z obrębu pola karnego oddał Ryoya Morishita, ale dobrze zachował się bramkarz. Chwilę później odpowiedzieli goście i również byli skuteczni - David Buchta uderzył z dystansu, na linii strzału znalazł się Erik Prekop, który opanował strzał i uderzył niezwykle celnie. Niestety - ten gol został już uznany.
Legia blisko wyrównania była w 27. minucie po rzucie rożnym - do wrzutki doszedł Rafał Augustyniak, ale odbita od niego piłka została wybita na linii bramkowej. Chwilę później, ale tym razem z akcji na skrzydle, w pole karne wrzucał Morishita, pojedynek powietrzny wygrał Paweł Wszołek, ale jego próba także została udaremniona - bramkarz złapał ją tuż przed linią. Banik odpowiedział w kolejnej akcji i tym razem to Legia musiała być ratowana przez bramkarza - do lecącej wrzutki idealnie wyskoczył Prekop, ale jego strzał sparował Kacper Tobiasz.
Legia kolejną okazję miała w 36. minucie - Wszołek zagrał płaską piłkę w pole karne, nabiegł na nią Morishita, ale w dogodnej sytuacji uderzył wysoko ponad bramką. Ataki Legii wreszcie dały efekt w 40. minucie, a składną akcję z wrzutką ze skrzydła wykończył Nsame. Znów jednak arbiter anulował bramkę - ponownie przez pozycję spaloną, tym razem w momencie zagrania do Wszołka. Niestety Legii nie udało się do przerwy strzelić gola.
Nsame do siatki po raz trzeci w tym meczu trafił w 54. minucie, ale tym razem gol już został uznany. Bartosz Kapustka zagrał idealne podanie prostopadłe do Nsame, a ten w sytuacji sam na sam nie dał szans golkiperowi. Gdy Kameruńczuk miał już pierwszego uznanego gola, rozochocił się i był blisko zdobycia kolejnych. W 59. minucie poszybował w górę do wrzutki Wszołka, ale jego główka nieznacznie minęła słupek bramki.
Legii wyjść na prowadzenie udało się wreszcie w 74. minucie. Steve Kapuadi zagrał długą piłkę za linię obrony, Vahan Bichakhchyan zgrał ją do Morishity, a ten po kiwnięciu bramkarza uderzył w kierunku bramki z niemalże zerowego kąta. Piłka nie wpadłaby do siatki, ale na linii strzału znalazł się próbujący interweniować Karel Pojezny i nieudanym zagraniem wyprowadził Legię na prowadzenie. Gdy wydawało się, że Legia za chwilę będzie w kolejnej rundzie, Wszołek faulem przerwał akcję Banika w polu karnym. Dennis Owusu zagrał z klepki z Prekopem, a strzelec gola został sfaulowany. Arbiter wskazał na wapno, a jedenastkę trafiając w słupek przestrzelił Buchta. W doliczonym czasie gry Legia z kontry mogła przypieczętować zwycięstwo - Migouel Alfarela prostopadłym podaniem uruchomił Ilię Shkurina, a ten w sytuacji sam na sam uderzył nie czysto i spudłował.
AŁ
Fot.: Beata Zawadzka/East News