
Status VAR: to skomplikowane. Zamieszanie po meczu Pucharu Polski
Zakończyła się faza ćwierćfinałowa w Pucharze Polski. Więcej niż o poszczególnych meczach mówi się o kontrowersjach sędziowskich, do których doszło w starciu Legii z Jagiellonii. Ze swoich decyzji wytłumaczyli się arbitrzy, wygląda na to, że w ich pracy doszło do nagięcia zasad korzystania z VAR.
Legia Warszawa awansowała do półfinału Pucharu Polski po pokonaniu Jagiellonii Białystok 3:1. Zwycięstwo stołecznej drużyny odbyło się jednak w mocno kontrowersyjnych okolicznościach. W opinii wielu ekspertów drużynie z Podlasia należały się dwa rzuty karne. Najpierw arbitrzy mieli nie zauważyć zagrania ręką we własnym polu karnym przez Szkurina. Następnie, po analizie zapisu VAR, odwołana została jedenastka za faul Wszołka na Pietuszewskim.
Po środowym meczu jako pierwszy głos zabrał Szymon Marciniak, który w tym starciu był odpowiedzialny za powtórki wideo. Według niego zagrania ręką przez Szkurina nie było widać na dostępnych nagraniach. Za to w jego opinii nie było przewinienia w starciu Wszołka z Pietuszewskim. W podobnym tonie wypowiadał się Piotr Lasyk, który był arbitrem głównym tego starcia.
Sytuacje z meczu Legia – Jagiellonia były przedmiotem analizy podczas wczorajszego spotkania sędziów. O tym, że zostało ono zwołane poinformował dziennikarz „Canal+” – Krzysztof Marciniak. Miało ono być zorganizowane naprędce. Jednak według Przemysława Langiera z portalu „goal.pl” takie zebrania są częstą praktyką.
Na zebraniu miało być omawiane zagadnienie zasadności użycia VAR w sytuacji z Pietuszewskim. Według powszechnie znanych zasad, powtórki mają służyć do odwołania decyzji z boiska (Lasyk pierwotnie podyktował rzut karny), tylko gdy sytuacja jest jednoznaczna. W innych przypadkach powinien zostać utrzymany pierwotny werdykt. Tak jednak się nie wydarzyło w tej sytuacji, gdyż po długiej analizie ostatecznie karny został odwołany. Co ciekawe, z informacji do których dotarł Langier, protokół VAR miał nie zostać złamany. Wynika to z innego podejścia FIFA, które ma być liberalne i umożliwiać takie sytuacje, jak to miało miejsce w środowy wieczór.
Sytuacja z meczu Pucharu Polski miała też wpływ na Marciniaka. Ten przyznał, że jest nią zmęczony i poprosił o urlop. Oznacza to, że arbiter nie będzie prowadził meczów w najbliższej kolejce Ekstraklasy.