Papszun powoli traci cierpliwość?

Papszun powoli traci cierpliwość?

Fot. Andrzej Iwanczuk/REPORTER;
2024-07-04

Marek Papszun wrócił do Rakowa i ma pomóc klubowi wrócić na szczyt. Już w dniu ogłoszenia jego powrotu jasne było, że będzie wymagał nowych graczy, gdyż ci, którzy nie sprawdzili się w poprzednich rozgrywkach, nie będą mu odpowiadali. Jak na razie stan kadry nie podoba się szkoleniowcowi, co dał wyraźnie do zrozumienia.

Już w maju, czyli wtedy, kiedy Papszun został ogłoszony jako trener Rakowa, było jasne, że  przychodzi do klubu, żeby przywrócić mu blask z sezonu 2022/2023. Trener pewnie oczekiwał, że dostanie do tego odpowiednie narzędzia. Można było się więc spodziewać, że Papszun będzie wypatrywał wydatków podobnych do tych z poprzedniego roku.

Wtedy, gdy w klubie stery przejął Dawid Szwarga, do zespołu dołączyło mnóstwo nowych zawodników. Według portalu Transfermarkt, ówcześni mistrzowie Polski wydali w rok na transfery prawie 6 mln €, a do tego trzeba doliczyć też wydatki na graczy bez umów. Okazało się jednak, że sprowadzenie takich zawodników jak Yeboah, Crnac czy Otieno nie sprawiło, że klub wszedł na kolejny poziom. Było wręcz przeciwnie, jesienią Raków słabo radził sobie w Lidze Europy, a sezon w Ekstraklasie zakończył na 7. miejscu w tabeli.

Przyjście Papszuna oznaczało duże zmiany w zespole. Zresztą sam trener na pierwszej konferencji prasowej po powrocie do klubu przyznał, że kadra wymaga przewietrzenia. Dodał nawet, że nie widzi przyszłości dla Sonny’ego Kittela w swoim zespole. Papszun pewnie też oczekiwał, że szybko zabierze się do pracy z nowymi piłkarzami. Tak na razie jednak się nie dzieje.

Jak do tej pory Raków przeprowadził dwa transfery. Pierwszym było ściągnięcie Vasiliosa Sourlisa. 21-letni Grek to środkowy pomocnik, który trenuje już z częstochowianami, lecz nie miał jeszcze okazji do tego, żeby zaprezentować swoje umiejętności. Zespół spod Jasnej Góry sięgnął też po Brazylijczyka. To jak na razie jedyne transfery Rakowa, a do startu Ekstraklasy zostało nieco ponad 2 tygodnie.

Widać, że ta sytuacja mocno przeszkadza Markowi Papszunowi. Szkoleniowiec jest znany z tego, że lubi mocno pracować ze swoimi piłkarzami i w ten sposób kształtować drużynę. Jak na razie nie jest w stanie tego robić, o czym powiedział w rozmowie z klubowymi mediami.

Szkoleniowiec, na pytanie o stan na półmetku przygotowań przyznał, że prace te będą jeszcze trwały w trakcie sezonu. Według niego drużyna jest w budowie i na dzisiaj jest jedynie strzępek zespołu. Dla niego skład, którym teraz dysponuje i to, co on pokazuje, jest na teraz nie do przyjęcia.

Jest to jasny sygnał w kierunku władz drużyny, że trener oczekuje wzmocnień. Szczególnie że drużyna została jak na razie osłabiona, bo odeszli Vladan Kovacevic i Giannis Papanikolaou. Kadra zespołu może się jeszcze bardziej uszczuplić, ponieważ ciekawą ofertę z ligi MLS otrzymał Gustav Berggren. Na razie jednak Papszun zgłosił weto do tej transakcji, ponieważ nie chce kolejnych odejść, dopóki zespół nie zostanie odpowiednio wzmocniony. Podobnie zresztą jest w przypadku Bartosza Nowaka, który ma ofertę z GKS-u Katowice.

Częstochowianie pracują jednak nad wzmocnieniem składu. W kontekście przyjścia do zespołu wymienia się m.in. Ariela Mosóra, Arkadiusza Pyrkę oraz Davida Vukovicia z ligi bośniackiej. Na razie jednak te transfery nie doszły do skutku, co może powodować nerwowość u Marka Papszuna.

iparts.pl
Zobacz także