lech fiorentina oprawa

Smutny wieczór w Poznaniu

Fot. eastnews
2023-04-13

Lech dał z siebie wszystko, jednak różnica klas była nadto widoczna. Poznaniacy ulegli Fiorentinie 1:4 i jedną nogą są poza rozgrywkami Ligi Konferencji.

Koszmar Lecha rozpoczął się już w 4. minucie spotkania. Nicolas Gonzales zszedł z piłką z prawego skrzydła do środka i oddał podkręcony strzał sprzed pola karnego. Jego próba trafiła w słupek, a następnie niefortunnie odbiła się jeszcze od Filipa Bednarka. Do futbolówki szybciej od obrońców Lecha dobiegł Arthur Cabral. Lech doskonała sytuację do wyrównania miał w 11. minucie. Mikael Ishak po świetnej klepce z Filipem Marchwińskim wyszedł na czystą pozycję, jednak na skutek kontaktu z Nikolą Milenkoviciem zdecydował się upaść w polu karnym w poszukiwaniu rzutu karnego. Sędzia jednak podjął słuszną decyzję i nie odgwizdał przewinienia, natomiast Szwed zaprzepaścił 100% sytuację bramkową.

W odpowiedzi kolejną akcję przeprowadzili goście - najpierw defensywa zablokowała strzał Gonzalesa, a do dobitki błyskawicznie zebrał się Josip Brekalo i trafił w słupek. Lech miał w tej sytuacji dużo szczęścia, ale nie zamierzał ochłodzić emocji. Gospodarze wyprowadzili szybką i jak się okazało bramkową kontrę. Długą piłkę w pole karne otrzymał Ishak, a następnie głową zgrał ją do Kristoffera Velde, który strzałem z odległości 16 metrów wyrównał wynik meczu.

Gdy tempo meczu wyraźnie spadło, w 41. minucie Fiorentina ponownie wyszła na prowadzenie. Dośrodkowanie w pole karne posłał Cristiano Biraghi, a Gonzales przeskoczył Pedro Rebocho i precyzyjnym strzałem głową po koźle zaliczył trafienie. Tuż przed przerwą Fiorentina miała kolejną 100% sytuację - posłaną w pole karne piłkę głową zgrał Milenkovic, z krycia Lubomira Satki urwał się Cabral, ale będąc oko w oko z Bednarkiem posłał strzał końcem buta daleko obok bramki.

Druga połowa miała odmienić boiskowe wydarzenia, ale nie zmieniło się nic. Nadal o klasę lepszym zespołem była Fiorentina, co potwierdziła trzecim trafieniem. Była to kopia akcji z pierwszej połowy, kiedy to w słupek trafił Brekalo. Tym razem w pole karne piłkę otrzymał Jonathan Ikone, jego próba została zablokowana, a bezpańską piłkę na granicy pola karnego zebrał Giacomo Bonaventura i bardzo mocnym strzałem uciszył trybuny przy Bułgarskiej. Chwilę później Ikone był już skuteczniejszy i sam wykorzystał swoją okazję - Francuz wykonał indywidualny rajd w 64. minucie, a po minięciu kilku pozbawionych agresji zawodników Lecha oddał delikatny, ale precyzyjny strzał po ziemi z dystansu i ustalił wynik meczu. Gospodarze przez kolejne 30 minut gry nie byli w stanie stworzyć sobie nawet jednej sytuacji bramkowej.

Fot.: Foto Olimpik/REPORTER 

iparts.pl
Zobacz także