
Wielki klasyk i wielkie emocje w Warszawie
Wielki klasyk powrócił na Łazienkowską. Starcie Legii z Widzewem miało oprawę jak za najlepszych lat. Na boisku nie było jednak aż tyle jakości, jak w latach 90. XX wieku, lecz mecz nie rozczarował. Ogromne emocje ostatecznie zakończyły się podziałem punktów.
Starcie 2. z 4. drużyną w tabeli, na trybunach komplet widzów a w rolach głównych gracze Legii i Widzewa – tak brzmi definicja hitu Ekstraklasy. Legia była faworytem tego starcia, lecz do meczu przystępowała bez Kacpra Tobiasza, którego zastąpił Dominik Hładun. Trener Janusz Niedźwiedź nie miał takich kłopotów i w Warszawie postawił na tych samych graczy co w spotkaniu ze Śląskiem Wrocław.
Pierwsze minuty były bardzo wyrównane. Widzew dobrze sobie radził w Warszawie. Lecz w 17. minucie przebłysk geniuszu pokazał Bartosz Kapustka. Pomocnik fantastycznie dośrodkował do Wszołka, który strzałem głową pokonał Ravasa. Po strzelonej bramce Legia osiągnęła delikatną przewagę w meczu. Widzew dopiero w końcówce pierwszej części trochę ruszył do ataku, lecz nie przełożyło się to na zmianę wyniku.
Na początku drugiej części Kapustka miał szansę na strzelenie bramki, lecz jego uderzenie zablokował Żyro. Z upływem kolejnych minut coraz lepiej radzili sobie goście. Widzewiacy dobry okres udokumentowali golem. W 70. minucie Milos dośrodkował na głowę Hansena, a ten trafił do siatki i było 1:1.
Legia szybko odpowiedziała na stratę gola. W 76. minucie Wszołek dośrodkował w pole karne do Strzałka, młodego gracza gospodarzy ubiegł jednak Hanousek, lecz interweniował na tyle niefortunnie, że trafił do własnej bramki. Warszawianie starali się szybko podwyższyć prowadzenie, lecz z ich ataków nic nie wyszło.
Widzew czekał na swoją szansę i ta przyszła w 83. minucie. Pawłowski uderzył z rzutu wolnego, piłka odbiła się od Wszołka i trafiła do siatki obok bezradnego Hładuna. W końcówce emocji nie brakowało, zarówno goście, jak i gospodarze mieli swoje szanse. Żadna z nich nie zakończyła się trafieniem i po wielkich emocjach Legia zremisowała z Widzewem 2:2.