GymBeam
www.warhouse.pl
Raków nie dał rady złamać obrony Widzewa

Raków nie dał rady złamać obrony Widzewa

Fot. PAWEL JASKOLKA/AGENCJA SE/East News
2022-10-02

Fala entuzjazmu wokół Widzewa nie maleje. Po raz kolejny na obiekcie łódzkiej drużyny pojawił się komplet widzów, który oczekiwał, że ich ulubieńcy przedłużą dobrą passę i osiągną korzystny wynik w meczu z Rakowem. Co prawda łodzianie nie wygrali, lecz punkt z wicemistrzem Polski dla beniaminka to dobry wynik.

Gospodarze dość energicznie rozpoczęli starcie z podopiecznymi Marka Papszuna. Już w 3. minucie Juliusz Letniowski groźnie uderzał z rzutu wolnego, lecz Kovacević nie dał się zaskoczyć. 120 sekund później groźnie zaatakowali goście, Ivi Lopez wypracował sytuację Kocherginowi, lecz ten nie trafił w bramkę. Chwilę przed upływem kwadransa gry, Kub dobrze dogrywał do Piaseckiego, jednak ten też uderzył niecelnie. W 23. minucie ponownie nie popisał się polski napastnik, dobrze do niego podał Lopez, lecz były gracz Śląska Wrocław nie trafił do bramki.

Widzew bardzo długo był skazany na grę w defensywie, lecz starał się także groźnie kontrować. Łodzianie byli bliscy strzelenia bramki po prezencie, jaki im podarował Kovacević. Bramkarz gości źle trafił w piłkę, do niej dopadł Zjawiński, ale potknął się przy oddawaniu strzału, przez co nie trafił do pustej bramki. Przed przerwą jeszcze Kun oddał groźny strzał, lecz dobrze spisał się bramkarz gospodarzy, dzięki czemu do przerwy utrzymał się bezbramkowy remis. 

Na początku drugiej części meczu inicjatywę po swojej stronie miał Raków. W 53. minucie Ivi Lopez trafił do siatki, jednak okazało się, że był na spalonym i sędzia nie uznał trafienia. Po tym sygnale ostrzegawczym ze strony gości łodzianie zaczęli grać bardziej ostrożnie. Widzew cofnął się do niskiej defensywy, przez co gospodarze nie mieli miejsca na to, żeby rozgrywać akcje ofensywne. 

Sytuacji bramkowych w drugiej połowie było jak na lekarstwo. Raków nie miał pomysłu, jak sforsować obronę gospodarzy, ponadto podopieczni Marka Papszuna grali bardzo niedokładnie. Widzewiacy za to nie kwapili się z tym, żeby ruszyć na bramkę Kovacevicia. Jedynie w samej końcówce dobrą okazję zmarnował Sanchez, lecz jego strzał obronił bramkarz gości. 

Zobacz także