
Slavia – Raków. Zabrakło kilku sekund...
Przez 60 minut meczu w Pradze Raków grał lepiej od Slavii i powinien sobie zapewnić awans. Jednak częstochowianie grali nieskutecznie, stracili bramkę i musieli walczyć o przetrwanie w dogrywce. To się nie udało, graczom Marka Papszuna w ostatnich sekundach awans wymknął się z rąk.
Po pierwszym meczu był duży niedosyt w Częstochowie. Raków był zdecydowanie lepszy, jednak to wystarczyło tylko do wygranej 2-1. Wynik mógłby być wyższy, gdyby nie wpadki sędziego, który często się mylił na korzyść gości. Dla Slavii jednobramkowa strata była dobrym wynikiem, biorąc pod uwagę przebieg meczu pod Jasną Górą.
W stolicy Czech gospodarze mieli zamiar odrobić straty i kolejny raz zagrać w fazie grupowej europejskich pucharów. Jednak podopieczni Marka Papszuna mieli inny plan na to spotaknie. Trzeba przyznać, że Raków grał bardzo mądrze, przez co drużyna z Pragi miała długimi fragmentami problemy z gośćmi. Raków mógł już w pierwszej połowie rozstrzygnąć kwestię awansu. Najlepszą sytuację do strzelenia bramki zmarnował Ivi Lopez, który po podaniu Nowaka najpierw trafił w bramkarza a dobitka wylądowała na słupku. Do przerwy częstochowianie mieli korzystny dla siebie rezultat 0-0.
W drugą połowę lepiej weszli goście. W 50. minucie dobrą sytuację zmarnował Gutkovskis. 7 minut później sam na sam z bramkarzem wyszedł Wdowik, minął golkipera gospodarzy, ale kąt był na tyle ostry, że trafił tylko w boczną siatkę.
Niestety dla graczy Marka Papszuna, niewykorzystane sytuacje się zemściły i Slavia trafiła do siatki. Bramkę strzelił Moses Usor, który wykorzystał podanie Schranza i w dwumeczu był już remis. Gospodarze szybko ruszyli do ataku i chcieli wykorzystać oszołomienie gości. Raków starał się odpierać ten napór, jednak im bliżej było końca meczu, tym częstochowianie byli bardziej zmęczeni. Gracze Papszuna dotrwali jednak do dogrywki.
W dogrywce obraz gry nieco się wyrównał. I jedni i drudzy byli bardzo zmęczeni. O ile w pierwszej części dodatkowo czasu goście jeszcze próbowali atakować, tak druga część dogrywki była grą na przetrwanie Rakowa. I prawie się udało częstochowianom przetrwać. No właśnie prawie, bo w ostatnich sekundach doliczonego czasu gry Schranz urwał się obrońcom i trafił do siatki. Raków już nie dał rady odpowiedzieć i po walce do ostatnich sekund minimalnie okazał się słabszy od Slavii. To Czesi zagrają w fazie grupowej Ligi Konferencji.