
Polski sędzia namieszał w Czechach
Polscy sędziowie w ostatnich tygodniach nie mają łatwo. Ich błędy wpływają nie tylko na kształt tabeli w Ekstraklasie, ale także w Czechach. Tym razem nie popisał się sędzia Bartosz Frankowski.
Kilka kolejek temu było głośno o błędach sędziowskich w Polsce. Wpłynęły one m.in. na wynik meczów Pogoni z Wisłą Płock oraz Lecha z Legią. Wpadki sędziowskie sprawiły, że kandydaci do tytułu ze Szczecina i Poznania stracili punkty i są teraz za plecami Rakowa. Sędziom dostało się wtedy za wpadki oraz za to, że nie mieli odwagi się z nich wytłumaczyć. Głos w sprawie tych wpadek zabrał tylko szef sędziów, który jednak zbagatelizował problem.
Okazuje się, że to nie tylko w Ekstraklasie dochodzi do pomyłek polskich sędziów. Jeden z najbardziej znanych arbitrów – Bartosz Frankowski był rozjemcą meczu pomiędzy Viktorią Pilzno a Slavią Praga. Był to mecz na szczycie czeskiej Ekstraklasy, liderem jest Viktoria, która ma 2 oczka przewagi nad drużyną ze stolicy Czech. Spotkanie było bardzo emocjonujące, chociaż bardzo długo utrzymywał się remis 0-0. Jednak już w doliczonym czasie, po analizie zapisu VAR, polski arbiter podyktował karnego dla Slavii, którego na bramkę zamienił Kudela.
Wydawało się, że mecz zakończy się wygraną drużyny ze stolicy kraju. Jednak w samej końcówce w polu karnym upadł zawodnik Viktorii i Frankowski po raz kolejny wskazał na wapno. Tym razem zrobił to już bez pomocy VAR-u. Ta decyzja wywołała spore kontrowersje, tym bardziej że Pilzno dzięki temu wyrównało i nadal jest liderem tabeli.
Po spotkaniu na polskiego arbitra spadła masa krytyki. Polak oberwał nie tylko za kontrowersyjną decyzję z końcówki meczu, ale również za styl prowadzenia spotkania. Według trenera Slavii było więcej fauli niż samej gry. Niestety, ale taki występ Frankowskiego nie zrobił dobrej reklamy naszym arbitrom w Czechach.