
Koncert Rakowa przed świętami
Najlepszy rok w historii klubu z Częstochowy został zakończony zwycięstwem. Jagiellonia nie zrobiła nic, żeby zagrozić wicemistrzom Polski.
Końcówka roku jest trudna dla klubu z Częstochowy. Raków gra w kratkę, w ostatnich 5 mieczach zdobył tylko 6 punktów. To stanowczo za mało, jak na drużynę, która ma walczyć o zwycięstwo w lidze. Dlatego mecz z Jagiellonią był bardzo ważny, zwycięstwo pozwalało pozostać w ścisłym kontakcie z czołówką ligi. Jagiellonia w tym sezonie gra przeciętnie i na dobre osiadła w środku stawki.
Już od pierwszych minut stroną przeważającą był Raków Częstochowa. Gospodarze byli bardziej aktywni i co chwilę starali się konstruować ofensywne akcje. Bardzo dobrze grał Ivi Lopez, który był motorem napędowym częstochowian. Dobrze jednak spisywał się bramkarz gości Steinobrs. Głównie dzięki niemu pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.
Druga część meczu należała do gospodarzy. Częstochowianie złamali obronę Jagiellonii w 53. minucie. Kun dograł do Sturgeona i było 1-0. 10 minut później Raków podwyższył prowadzenie. Ivi Lopez wrzucił piłkę z rzutu wolnego, w polu karnym dobrze odnalazł się Niewulis i obrońca gospodarzy pokonał Steinborsa. Goście mieli okazję, żeby zdobyć kontakowego gola, jednak w dobrej sytuacji spudłował Nalepa.
Podopieczni Marka Papszuna nie zamierzali się zatrzymywać. Ich ofensywne popisy przyniosły efekt w końcówce meczu. Najpierw do siatki trafił w 80. minucie Lopez. 120 sekund później skutecznością popisał się Wdowiak i było już 4-0. Przed zakończeniem spotkania gola strzelił jeszcze Arsenić i mecz zakończył się wynikiem 5-0.