polska szkocja 1:2

Polska spada do dywizji B

Fot. eastnews
2024-11-18

Szkocja bramką w doliczonym czasie gry zapewniła sobie utrzymanie w dywizji A Ligi Narodów. Polacy ulegli 1:2, choć przez długi czas ich gra mogła się podobać.

Pierwsza połowa rozpoczęła się od zimnego prysznica dla naszej kadry. Już w 3. minucie straciliśmy bramkę po składnej akcji przeciwników przy biernej postawie naszych obrońców. Najpierw Billy Gilmour zagrał fenomenalną prostopadłą piłkę w pole karne do Bena Doaka, a ten bez agresywnego doskoku obsłużył podaniem Johna McGinna. Szkot uciekł spod krycia Jakuba Kamińskiego i strzałem w krótki róg otworzył wynik meczu.

W kolejnych minutach Polacy mieli kilka okazji na odpowiedź, jednak zawodziła skuteczność. W 12. minucie strzał z dystansu Kamila Piątkowskiego na rzut rożny sparował Craig Gordon. Chwilę później po doskonałym zagraniu Nicoli Zalewskiego w sytuacji sam na sam obok bramki uderzył Karol Świderski. Napastnik Charlotte FC miał też okazję w 24. minucie, jednak zanim opanował podanie od Piątkowskiego w polu karnym, golkiper zdążył wybiec z bramki i wyblokować nogami próbę strzału. Szkocki bramkarz popisał się też świetną interwencją w 38. minucie, kiedy to Adam Buksa otrzymał zagranie w pole karne od Sebastiana Szymańskiego, ale uderzył zbyt lekko i nie był w stanie wykorzystać “setki”.

Pomimo wielu sytuacji Polaków to Szkoci byli jeszcze bliżej strzelenia kolejnych bramek - dwukrotnie ratowało nas obramowanie bramki. Najpierw uderzenie Gilmoura z 30. metrów odbiło się od poprzeczki, a w końcówce spotkania Scott McTominay trafił w słupek.

Druga połowa rozpoczęła się od świetnej sytuacji Polaków. Jakub Kamiński zatańczył w polu karnym, jego strzał ominął bramkarza, jednak z pomocą golkiperowi przybył defensor wykonujący wślizg blisko linii bramkowej. Chwilę później fani na Narodowym mogli się jednak cieszyć z gola. Piotr Zieliński w 55. minucie zagrał na skraj pola karnego do Piątkowskiego, a ten huknął jak z armaty, zrywając pajęczynę w bramce Szkotów.

Choć wydawało się, że Biało-Czerwoni ruszą z kolejnymi atakami, mecz mocno stracił na tempie. Zawodnicy obu drużyn zaczęli odczuwać zmęczenie, a gra była rwana. Polacy jednak skutecznie się bronili i wydawało się, że dowiozą remis do końca. To się jednak nie udało. W 3 minucie doliczonego czasu gry John Souttar dośrodkował w pole karne, Andy Robertson przeskoczył Zalewskiego i strzelił głową bramkę na wagę 3 punktów. 

Fot.: Grzegorz Wajda/REPORTER 

iparts.pl