Plan minimum Legii
Warszawianie byli zdecydowanym faworytem meczu z Dritą. Jednak przedmeczowe dywagacje to jedno, a meczowe rozstrzygnięcia to drugie. Stołeczny klub miał duże problemy, żeby sforsować defensywę Kosowian. Niewiele pomogła też gra z jednym zawodnikiem więcej przez ponad godzinę. Na rewanż Legia pojedzie z dwubramkową zaliczką.
Po pokonaniu Brondby wielu kibiców przypisywało już Legii pewny awans do fazy ligowej Ligi Konferencji. Jednak, żeby to się ziściło, to trzeba jeszcze pokonać w dwumeczu kosowską Dritę. Gracze Goncalo Feio byli zdecydowanym faworytem. Zgodnie z tym, co podawali piłkarscy statystycy, w rankingu ELO rywale warszawian plasowali się na podobnym poziomie co pierwszoligowa Stal Rzeszów.
Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego Legia pochwaliła się kolejnym transferem. Zgodnie z tym, co podawaliśmy wczoraj, do stołecznej drużyny dołączył Maxi Oyedele. Więcej szczegółów na ten temat znajdziesz tutaj.
Pierwsze minuty pokazały, że dla Legii rywalizacja z Dritą wcale nie musi być łatwa. Co prawda gospodarze dość szybko przejęli inicjatywę na boisku, lecz niezbyt wiele z tego wychodziło. Warszawianie grali chaotycznie, co ułatwiało skuteczną obronę gościom z Kosowa. Pojedyncze próby dośrodkowań ze strony Wszołka czy dryblingi Luquinhasa niewiele dawały.
W 28. minucie wychodzącego na czystą pozycję Alfarelę sfaulował Hasan Gomda, za co został pierwotnie ukarany żółtą kartką. Sędzie jednak po chwili przeanalizował powtórkę i wyrzucił obrońcę Drity z boiska. W końcówce pierwszej części meczu warszawianie uzyskali zdecydowaną przewagę. Ta jednak nie przełożyła się na strzelenie gola i pierwsza część zakończyła się bezbramkowym remisem.
Warszawianie na drugą połowę wyszli bardzo zmotywowani i nastawieni ofensywnie. W 52. minucie groźnie uderzał Alfarela, lecz bramkarz gości nie dał się zaskoczyć. Kilka chwil później wszystko ułożyło się po myśli gospodarzy. W 56. minucie Wszołek miał dużo miejsca na prawej stronie, dorzucił piłkę na głowę Kramera, a ten wyprowadził Legię na prowadzenie.
Dość niespodziewanie gospodarze nie poszli za ciosem. Co prawda nadal mieli przewagę, lecz ich gra była bardzo nieskładna. Kibice przy Łazienkowskiej aż do 83. minuty musieli czekać na bramkę. Wtedy to podanie Morishity wykorzystał Gual i było już 2:0 dla Legii. Chwilę później Kapustka mógł podwyższyć prowadzenie warszawian, lecz trafił w poprzeczkę. Legia ma więc dwubramkową przewagę przed rewanżem. Musi jednak uważać w rewanżu, gdyż Kosowianie dzisiaj pokazali, że potrafią się jej przeciwstawić.