molde legia

Dwie różne połowy Legionistów w Norwegii

Fot. eastnews
2024-02-15

Legia przegrała w wyjazdowym meczu 1/16 finału Ligi Konferencji z norweskim Molde 3:2. Na końcowy rezultat nie jest idealny, ale należy się z niego cieszyć, ponieważ do przerwy Legioniści przegrywali już 3 bramkami.

Molde mogło strzelić bramkę już w pierwszych minutach gry po dobrze rozegranym stałym fragmencie. Magnus Wolff Eikrem dośrodkował piłkę na długi słupek, tam Kristoffer Haugen zgrał ją do niekrytego Kristiana Eriksena, ale norweski pomocnik z 6 metra strzałem głową skierował futbolówkę wprost w rękawice Kacpra Tobiasza. Chwilę później było już niestety 1:0 po fenomenalnej akcji gospodarzy. Mats Moller Daehli z koła środkowego świetnym podaniem na skrzydło uruchomił Martina Linnesa, a ten wyprzedził obrońców i wyłożył piłkę do wbiegającego na wprost bramki Fredrika Gulbrandsena. Napastnik Molde strzałem z bliskiej odległości oszukał golkipera Legii i otworzył wynik meczu.

W 19. minucie Legioniści byli już na kolanach. Zawodnicy Molde szybko wymienili piłkę w środku pola, a za swoim przeciwnikiem nie zdążył Artur Jędrzejczyk. Markus Andre Kaasa popędził w kierunku bramki Legii i oddał strzał z dystansu, który sprawił dużo problemów Tobiaszowi. Golkiper pozornie niegroźne uderzenie zbił przed siebie tuż pod nogi nadbiegającego Gulbrandsena, który z bliskiej odległości podwyższył prowadzenie swojego zespołu.

Norwedzy nie zatrzymywali się i w kolejnej akcji strzelili trzecią bramkę. Nieskutecznie uderzający z dystansu kilka minut wcześniej Kaasa otrzymał podanie na 18. metrze, zamarkował strzał, czym minął łatwo Steve'a Kapuadiego, następnie wszedł w pole karne i oddał płaskie uderzenie, które przeleciało pod biodrem interweniującego Tobiasza. Golkiper Legii po raz kolejny był bezpośrednio zamieszany w utratę gola.

Bardzo blisko zdobycia 4. gola gospodarze byli w 33. minucie. Rzut wolny z odległości 25. metrów uderzał Haugen, jednak próba strzału nad murem minimalnie minęła słupek bramki polskiej drużyny. Na pierwszą okazję bramkową Legii trzeba było natomiast czekać do doliczonego czasu gry. Patryk Kun wrzucił piłkę z narożnika pola karnego do niekrytego Juergena Elitima, a ten głową uderzył ponad bramką.

Kosta Runjaić w przerwie zdecydował się na 4 zmiany i te szybko wniosły ożywienie. Już w 49. minucie okazję strzelecką miał Maciej Rosołek, który został wypatrzony w polu karnym przez debiutującego Ryoyę Morishitę, ale jego ekwilibrystyczna próba uderzenia została zablokowana. W 52. minucie doskonałą okazję miał Marco Burch. Zagraną w pole karne piłkę z rzutu rożnego głową zgrał Jędrzejczyk, a soczysty strzał z powietrza Szwajcara został odbity przez dobrze ustawionego tuż przed linią bramkową obrońcę.

W 55. minucie Legia znów była blisko pierwszego gola. Polska ekipa odebrała piłkę pod polem karnym przeciwników po wysokim pressingu, ta została szybko oddana do Bartosza Kapustki, a ten z 18. metra uderzył w słupek. Do strzelenia bramki potrzebny był jednak błysk geniuszu, a ten jak zawsze zapewnił Josue. W 64. minucie niewidoczny do tej pory Wszołek wrzucił piłkę ze skrzydła w pole karne, ta została zbyt krótko wybita przez Norwegów, a spadającą futbolówkę przepięknie i nie do obrony z woleja uderzył kapitan Legii.

W 71. minucie warszawscy kibice znów eksplodowali z radości. Elitim dośrodkował piłkę w pole karne na długi słupek, a Rafał Augustyniak wygrał pojedynek główkowy i strzelił bramkę kontaktową. Chwilę później Kapustka znów był niezwykle bliski zdobycia bramki. Josue z rzutu rożnego wrzucił piłkę na 16. metr, a ustawiony tam Kapustka z woleja uderzył ponad poprzeczką.

Niestety w kolejnych minutach animusz Legii wyraźnie się zmniejszył, a zawodnicy nie byli w stanie wykreować sobie kolejnych sytuacji strzeleckich. Ostatecznie Legioniści wywieźli z Norwegii nie najlepszy wynik, ale należy się z niego cieszyć, jeśli weźmie się pod uwagę perspektywę wyniku po pierwszych 45 minutach gry. 

Fot.:Svein Ove Ekornesvåg/Associated Press/East News

iparts.pl
Zobacz także