
Przepiękna inauguracja Legii!
Inauguracja Ligi Konferencji w Warszawie była bardzo efektowna. Aston Villa była zdecydowanym faworytem meczu z Legią, lecz gracze Kosty Runjaicia nie przestraszyli się Anglików i postawili im poprzeczkę bardzo wysoko. Nie zatracili przy tym swojego stylu i dzięki temu pokonali faworyzowanych rywali!
Aston Villa wracała po 15 latach do europejskich pucharach, co przy sezonie przerwy Legii wyglądało na wieczność. Pomimo tego drużyna z Birmingham była zdecydowanym faworytem tego starcia. 7. drużyna poprzedniego sezonu Premier League ma kadrę wartą kilkaset milionów €. Zestawienie drużyny Unai’a Emery’ego jest na tyle imponujące, że hiszpański szkoleniowiec dał szansę kilku graczom, którzy w tym sezonie rzadziej pojawiali się na boisku. Przez to na ławce usiadł Matty Cash.
Mecz Legii z Aston Villą rozpoczął się od przysłowiowego trzęsienia ziemi, a potem napięcie tylko rosło. Już w 3. minucie Kun idealnie dośrodkował do Pawła Wszołka, a prawy wahadłowy Legii trafił do siatki, czym wywołał euforię na wypełnionym niemal do ostatniego miejsca stadionie przy Łazienkowskiej. Chwilę później trybuny na moment przycichły. To dlatego, że Duran skutecznie dobił strzał Zaniolo i było 1:1. Przy tym pierwszym uderzeniu trochę lepiej mógł się zachować Kacper Tobiasz.
Po szybkich bramkach tempo meczu nieco spadło. Co ciekawe, to Legia, a nie Anglicy, miała więcej do powiedzenia w ofensywie. Dzięki temu wicemistrzowie Polski wyszli na prowadzenie w 26. minucie. Prawą stroną urwał się Wszołek, dograł do Muciego, a Albańczyk trafił do siatki. Tym razem Legia trochę dłużej cieszyła się z prowadzenia. Jednak gospodarze nie potrafili zachować przewagi, chociażby do przerwy. W 39. piłka dość przypadkowo trafiła do Digne’a, Francuz uderzył, futbolówka po drodze odbiła się od Wszołka i wpadła w okienko bramki gospodarzy. Do szatni piłkarze schodzili przy wyniku 2:2.
Pierwsze chwile drugiej połowy były spokojne. Jednak w 51. minucie Muci ruszył do przodu, wyprowadził w pole trzech obrońców gości, uderzył po ziemi i trafił do bramki. Legia trzeci raz objęła prowadzenie i ponownie zmusiła gości do wysiłku. Anglicy ruszyli do przodu, lecz gospodarze mądrze się bronili i starali się groźnie atakować. W 64. minucie mogło być po meczu. Z dystansu uderzył Slisz, bramkarz gości odbił piłkę, do której dopadł Gual, lecz Hiszpan uderzył zbyt słabo i defensorzy Aston Villi wybili piłkę.
W samej końcówce drużyna z Premier League ruszyła do zmasowanego ataku. Legia jednak nie panikowała. Warszawianie przetrwali w ostatnich minutach i zasłużenie wygrali z Aston Villą 3:2.