
Odpadli na własnych zasadach
Lech Poznań jechał do Florencji jak na ścięcie. Chyba najwięksi optymiści nie wierzyli jednak w to, że mistrzowie Polski będą w stanie wrócić do gry. Ci jednak zaskoczyli wszystkich, a najbardziej rywali. Kolejorz wyrównał stan dwumeczu, lecz nie zdołał przechylić szali na swoją korzyść.
Trener John van den Brom trochę zamieszał w wyjściowej jedenastce. W podstawowym składzie zabrakło miejsca dla Mikaeala Ishaka oraz Joela Pereiry. Zamiast nich na murawie we Florencji zaprezentowali się Artur Sobiech i Alan Czerwiński. Lechici nie zamierzali odpuszczać sprawy awansu. Pomimo porażki 1:4 w pierwszym spotkaniu, chcieli dobrze zaprezentować się na tle drużyny z Serie A.
I trzeba przyznać, że Lechitom udawało się to już od pierwszych minut. W 9. minucie goście dość niespodziewanie wyszli na prowadzenie. Po dośrodkowaniu z prawej strony piłkę zgrał Velde, ta trafiła do Sousy a Portugalczyk trafił do siatki. Gospodarze długo wydawali się oszołomieni stratą bramki. Wraz z upływem czasu odzyskiwali jednak rezon i przejęli kontrolę na murawę. Gracze z Poznania radzili sobie jednak z ich atakami i do przerwy utrzymali prowadzenie 1:0.
Gospodarze wyszli naładowani na drugą część meczu i widać było, że chcą szybko strzelić bramkę, która przywróci równowagę w meczu. To jednak im się nie udawało, ponieważ Lechici grali bardzo uważnie w obronie. W 59. minucie fantastyczną sytuację miał Jović, lecz strzał Serba obronił Bednarek. Chwilę później w polu karnym gospodarzy jak rażony piorunem padł Skóraś. Po analizie powtórki sędzia dopatrzył się faulu Terzicia. Jedenastkę wykorzystał Velde i Lech tracił już tylko jedną bramkę w dwumeczu.
Chwilę później gracze Kolejorza dokonali tego, co wydawało się niemożliwe. W 69. minucie Karlstrom urwał się z prawej strony, dograł do Sobiecha, a polski napastnik strzelił bramkę dla Lecha. Gospodarze byli w kompletnym szoku, ruszyli jednak do odrabiania strat. Ta sztuka udała im się w 78. minucie. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego niepewnie piłkę wybijał Murawski, ta trafiła pod nogi Sottila, które trafił do bramki.
Lech potrzebował kolejnej bramki, żeby znowu wyrównać wynik meczu. John van den Brom wprowadził na murawę Ishaka, Marchwińskiego i Ba Louę, lecz na niewiele się do zdało. W doliczonym czasie gry gospodarze wykorzystali błędy w obronie Lecha, Castrovilli trafił do bramki i pogrzebał szansę Lecha. Mistrzowie Polski napędzili stracha Fiorentinie, wygrali 3:2, lecz na wyeliminowanie Włochów to nie wystarczyło. Kolejorz kończy przygodę w Lidze Konferencji na poziomie ćwierćfinału.