
Polacy upokorzeni przez Portugalię
Nasza reprezentacja do lat 21 po raz kolejny przegrała na Mistrzostwach Europy - tym razem bardzo dotkliwie, bo 0:5 z Portugalią. Biało-Czerwoni otrzymali solidną lekcję futbolu.
Początek spotkania nie wskazywał na to, że różnica klas pomiędzy oboma zespołami będzie aż tak kolosalna. Polska defensywa “trzymała się” dość dobrze aż do momentu, kiedy to na boisku zaczęło pojawiać się coraz to więcej miejsca, a indywidualności Portugalczyków robiły coraz większą różnicę. Pierwszego gola straciliśmy w 16. minucie. Pojedynek szybkościowy na lewym skrzydle wygrał Roger Fernandes, zagrał płaską piłkę na długi słupek do Geovaniego Quendy, a ten z bliskiej odległości otworzył wynik.
Portugalski skrzydłowy swoje drugie trafienie zanotował kilka minut później. Znów otrzymał świetne podanie od Fernandesa, ale tym razem pokazał w akcji pełnię swoich możliwości - przedryblował dwóch zawodników na linii pola karnego, a następnie potężnym strzałem w krótki róg podwyższył prowadzenie. 18-latek ze Sportingu nie zamierzał się jednak zatrzymywać. W 30. minucie Quenda zagrał prostopadłą piłkę z głębi pola do wbiegającego na czystą pozycję Henrique Araujo, a ten nie miał problemów z wygraniem pojedynku 1 na 1 z Kacprem Tobiaszem. Polski golkiper nie pomógł naszej drużynie, a można nawet powiedzieć, że wypracował bramkę przeciwnikom w 40. minucie. Nieudanie przeciął on wtedy dośrodkowanie z lewego skrzydła, wypluł piłkę przed siebie, tę zebrał Paulo Bernardo i precyzyjnym strzałem w boczną siatkę zaliczył trafienie.
Polakom z pewnością ciężko było się zebrać na drugą połowę, bo na półmetku turnieju już wiedzieli, że jadą do domu. Na szczęście dla naszych litościwy był selekcjoner naszych przeciwników - w przerwie dokonał on trzech zmian i ściągnął niezwykle ważnych dla swojego zespołu zawodników. Gra nieco się zmieniła, bo choć Portugalczycy nadal oddawali nam pole i czekali na szybkie kontry, to ich pojedyncze wypady były mniej groźne. Niemniej jednak niektóre wciąż były zabójczo skuteczne - tak było w 63. minucie, kiedy to po naszym rzucie wolnym pod bramką przeciwnika trójka Portugalczyków wyszła z kontrą i po rozklepaniu naszej defensywy ustaliła wynik meczu. Na listę strzelców wpisał się wówczas Rodrigo Gomes.
Jeśli mamy doceniać pozytywy, to nie tylko trzeba szukać ich bardzo głęboko, ale też cieszyć się z “Małych rzeczy”, jak nauczył nas tego Robert Lewandowski. Taką małą rzeczą była akcja Polaków z 68. minuty, kiedy to po indywidualnej akcji na skrzydle Kajetana Szmyta do okazji bramkowej doszedł Jakub Kałuziński, jednak jego próbę fantastycznie wybronił golkiper naszych przeciwników.
Co warto zauważyć - nasi młodzi zawodnicy są już gotowi do gry w pierwszej reprezentacji i nie chodzi tu tylko o osiąganie kompromitujących wyników. Po spotkaniu, wzorując się zapewne na starszych kolegach, nie zatrzymali się do wywiadów z polskimi mediami. Odwagę na to znalazł natomiast selekcjoner kadry, który otwarcie przyznał, że zwyciężyła drużyna lepsza, a jego zespół został wypunktowany.
AŁ
Fot.: ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER