
Polacy tradycyjnie przegrywają mecz otwarcia
Polacy przegrali na otwarcie Mistrzostw Europy do lat 21 z Gruzją 1:2. Biało-Czerwoni byli zdecydowanie słabsi od swoich przeciwników, a biorąc pod uwagę, że zespół z kaukazu miał być najsłabszą drużyną grupy, nie napawa to optymizmem przed kolejnymi spotkaniami turnieju.
W pierwszej połowie meczu to reprezentanci Gruzji przeważali w posiadaniu piłki, ale dobrze zorganizowana gra defensywna naszego zespołu uniemożliwiała im stworzenie dogodnych sytuacji strzeleckich. Polacy za to nastawili się na niski pressing i grę z kontry, co kilkukrotnie generowało problemy obrońcom przeciwników i mogło już w pierwszych 20. minutach gry dać naszym trafienia.
Jako pierwszy w dobrej sytuacji po rzucie rożnym z 8. minuty bitym przez Jakuba Kałuzińskiego znalazł się Ariel Mosór. Obrońca Rakowa urwał się kryciu, jednak jego uderzenie głową trafiło jedynie w słupek. W 19. minucie w jego ślady poszedł Antoni Kozubal - gracz Lecha odnalazł się w polu karnym po oskrzydlającej akcji Mariusza Fornalczyka, jednak również ta próba odbiła się od słupka.
Pomimo dużego posiadania piłki Gruzini mieli problem z zagrożeniem naszej bramce, ale w końcu po naszym błędzie zdobyli bramkę. W 55. minucie bity na krótki róg rzut rożny głową wybił Filip Szymczak, jednak zrobił to wprost pod nogi Nodara Lominadze, który po jej opanowaniu kopnął ją poza zasięgiem Kacpra Tobiasza.
Podrażnieni Polacy przejęli inicjatywę i ruszyli do bardziej zdecydowanych ataków. Już kilka minut później po kolejnej indywidualnej akcji na skrzydle Fornalczyka przed szansą stanął Kałuziński, ale jego strzał z okolic linii pola karnego zatrzymany został przez obrońcę. Sygnał do zmiany stylu gry dał też selekcjoner, który wprowadził trzech nowych zawodników - Kajetana Szmyta, Tomasza Pieńko i debiutującego Wiktora Bogacza.
Chwilę później Fornalczyk znów wykorzystał swoje walory - wszedł w odważny drybling między trzema zawodnikami i został sfaulowany na linii pola karnego, a arbiter wskazał na wapno. Do jedenastki podszedł Kałuziński i pewnym strzałem wyrównał wynik meczu. Polacy próbowali pójść za ciosem i po rzucie rożnym byliśmy blisko wyjścia na prowadzenie - głową uderzał Patryk Peda ale skuteczną interwencją popisał się gruziński golkiper.
W końcówce ataki nie ustawały - w 89. minucie Szmyt dośrodkował w pole karne, a uderzeniem głową z 5. metra pomylił się Bogacz. Był to ostatni groźny atak Polaków i ostatecznie spotkanie zakończyło by się remisem, gdyby nie błąd Michała Rakoczego w doliczonym czasie gry. Pomocnik miał piłkę pod kontrolą w polu karnym i zamiast wyekspediować ją poza plac gry, zdecydował się blokować ją ciałem, by ta wyszła za linię. To się jednak nie udało, zawodnik został przepchnięty przez zawodnika, a z linii końcowej Giorgi Maisuradze dograł do ustawionego przed bramką Vasilios Gordeziani, a ten nie miał problemów z daniem Gruzinom zwycięstwa. Rakoczy mógł jeszcze w 97. minucie gry doprowadzić do remisu, ale w sytuacji sam na sam trafił w wychodzącego bramkarza.
AŁ
Fot.: Grzegorz Wajda/REPORTER