jagiellonia bodo kibice

Jaga gorsza od Bodo/Glimt

Fot. eastnews
2024-08-07

Nieudany mecz zaliczyła Jagiellonia Białystok w pierwszym starciu trzeciej rundy eliminacyjnej do Ligi Mistrzów. Mistrzowie Polski ulegli na własnym boisku Bodo/Glimt 0:1, prezentując się w przekroju całego spotkania co najwyżej bardzo przeciętnie.

Pierwsza połowa była dość senna. W początkowych etapach przewagę optyczną zyskali goście, jednak nie przekładało się to na sytuacje strzeleckie. Senna gra z obu stron trwała do 33. minuty. Wtedy to próba Dominika Marczuka została wyblokowana, futbolówka spadła pod nogi Afimico Pululu, który przytomnie wyłożył ją do nadbiegającego Nene. Portugalczyk mocno kopnął piłkę, a tę po rykoszecie skuteczną interwencją do boku sprarował Nikita Khaikin. Chwilę później znów uderzeniem z dystansu próbował Nene, ale po raz kolejny czujnie na linii zachował się golkiper Bodo/Glimt.

Drugą część gry lepiej zaczęli Norwedzy. Już w 47. minucie po zamieszaniu w polu karnym bliski zdobycia gola był Kasper Hogh, jednak napastnik ekipy gości uderzył tuż obok słupka. Niestety przeciwnicy Jagiellonii dopięli swego w 58. minucie. Norwedzy przeprowadzili kontrę po akcji Pululu, Jens Hauge poprowadził piłkę lewym skrzydłem, wbiegł z nią w pole karne, a następnie płaskim dośrodkowaniem próbował znaleźć ustawionego na długim słupku Hogha. Futbolówka była dobrze zagrana, jednak nie doszła do napastnika Bodo/Glimt przez niefortunną interwencję Adriana Diegueza, który wślizgiem skierował ją do własnej siatki. Przez chwile po utracie gola na trybunach pojawiły się gwizdy, ale bardzo szybko przerodziły się w głośny doping, który znany jest z najbardziej energicznych stadionów świata. Atmosfera wsparcia z trybun przeniosła się na boisko. Jagiellonia ruszyła do ataków, ale zabrakło konkretów. Tych znów nie brakowało jednak po stronie gości. W 65. minucie po rzucie rożnym bitym na krótki słupek Sondre Fet uderzył piłkę głową, interwencją popisał się Sławomir Abramowicz, ale nie poradził sobie z dobitką z bliskiej odległości Brede Moe. Na szczęście trafienie anulował VAR, ze względu na faul przy walce o pozycję Feta, dzięki czemu na tablicy wyników wciąż widniał wynik 0:1. Kolejne trafienie goście mogli zanotować w 79. minucie. Podanie w pole karne otrzymał Sondre Sorli, zdecydował się na strzał bez przyjęcia, jednak nieczysto trafił w futbolówkę i jego próbę spokojnie wyłapał bramkarz Jagi. W odpowiedzi gospodarze przeprowadzili składną akcję, zakończoną wrzutką z prawego skrzydła i główką Lamine Diaby-Fadigi,jednak strzał przeleciał obok słupka. W końcówce meczu gospodarze mieli jeszcze jedną sytuację po dalekim wrzucie piłki w pole karne. Na zamknięciu futbolówkę zgrał Marczuk, ale uderzenie Jesusa Imaza zostało wyblokowane i wyszło jedynie na rzut rożny. Jaga nie była w stanie przekuć go na kolejną okazję bramkową, a arbiter chwilę później zakończył mecz.

Fot.: Wojciech Wojtkielewicz/Polska Press/East News 

iparts.pl
Zobacz także