
Sędziowie się mylą, szef się tłumaczy
Ostatnia kolejka Ekstraklasy nie była najlepsza w wykonaniu sędziów. Arbitrzy popełniali błędy, niestety, te wpłynęły na wynik walki o mistrzowski tytuł. Z tych wpadek tłumaczył się przewodniczący kolegium sędziowskiego – Tomasz Mikulski.
Niestety, ale kolejny raz arbitrzy mają problem z ocenianiem zagrania ręką w polu karnym. Błędy sędziowskie było już widać w meczu Pogoni z Wisłą Płock. Portowcy w piątek nie byli w swojej najwyższej dyspozycji, ale wcale nie musieli tego meczu przegrać. Prawdopodobnie osiągnęliby remis, gdyby sędzia zauważył zagranie ręką jednego z obrońców gości w doliczonym czasie gry. Arbiter tego jednak nie widział, sędzia VAR również mu nic nie podpowiedział i mecz zakończył się zwycięstwem płocczan 2-1.
Do kontrowersji doszło również w hicie kolejki, czyli starciu Lecha z Legią. Poznanianie mogli wygrać ten mecz, jednak sędzia nie zauważył, że w ostatniej akcji meczu Lindsey Rose ręką zatrzymał strzał gracza Kolejorza. Na wozie VAR nikt tego również nie zauważył i spotkanie zakończyło się remisem 1-1.
Sędziowie wspomnianych meczów, czyli Piotr Lasyk i Damian Sylwestrzak nie zabrali głosu w sprawie tych kontrowersyjnych decyzji. Zamiast nich, w programie Liga+Extra wziął udział Tomasz Mikulski, czyli szef arbitrów. Przyznał on, że w obydwu przypadkach lepszymi decyzjami byłoby podyktowanie rzutów karnych. Przewodniczący sędziów wytłumaczył też, dlaczego w tych sytuacjach nie pomógł VAR. Podczas meczu w Szczecinie arbitrzy nie byli w 100% pewni decyzji, dlatego jej nie zmienili. W Poznaniu VAR był analizowany ze złej kamery, przez co sędzia nie widział zagrania ręką. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że do końca sezonu nie będzie już takich kontrowersji i postawa na boisku zadecyduje o tym, kto zdobędzie mistrzowski tytuł.