
Atletico bez pomysłu i szans na Anfield Road
Dwa tygodnie temu starcie pomiędzy Atletico a Liverpoolem było doskonałą reklamą Ligi Mistrzów. Tym razem mistrzowie Hiszpanii byli bez szans z drużyną Juergena Kloppa.
Już od samego początku mecz układał się po myśli gospodarzy. Pierwszą okazję, która mogła zakończyć się zdobyciem bramki, zmarnował Salah. W 13. minucie The Reds wyszli na prowadzenie. Piłkę w pole karnym dograł Alexander-Arnold a skuteczną główką popisał się Jota. Liverpool nie zamierzał się zadowolić jednobramkowym prowadzeniem i nadal nacierał. Swoją szansę miał w 20. minucie Mane i skutecznie ją wykorzystał. Piłkę w szesnastkę wstrzelił ponownie Alexander-Arnold, przejął ją Senegalczyk i pokonał Oblaka.
Po utracie drugiej bramki trochę ożywiło się Atletico. Swoje okazje miał Carrasco, jednak jego strzał został zablokowany. Kluczowy moment meczu miał miejsce w 36. minucie. Wtedy to głupi faul popełnił Felipe, sędzia po analizie powtórki zdecydował się na pokazanie Brazylijczykowi czerwonej kartki. Od tego momentu osłabieni mistrzowie Hiszpanii nie mieli już praktycznie żadnych szans w starciu z Liverpoolem.
Gospodarze od mocnego uderzenia rozpoczęli drugą część meczu. W 49. minucie do siatki trafił Jota. Po analizie zapisu VAR arbiter zdecydował się jednak na anulowanie trafienia, ponieważ Portugalczyk był na minimalnym spalonym. Gracze Liverpoolu cały czas prowadzili grę, mimo to nie udało im się już pokonać Oblaka, swoje szanse mieli m.in. Salah i Jota, ale brakowało im skuteczności. Całe spotkanie było rozgrywane pod dyktando The Reds i to oni zasłużenie wygrali 2-0.