
Wojciech Szczęsny chce odejść z reprezentacji – czy mamy kim go zastąpić?
Skończyło się Euro 2024 dla biało-czerwonych i skończyła się kariera Wojciecha Szczęsnego w reprezentacji? To bardzo możliwy scenariusz, chociaż sam golkiper nie ogłosił swojej ostatecznej decyzji. Chociaż selekcjoner Michał Probierz i kapitan drużyny Robert Lewandowski chcą go przekonywać do zmiany decyzji, to warto się zastanowić nad tym, kto ma zająć miejsce Szczęsnego.
Jeśli szukać graczy, którzy nie zawiedli podczas tego Euro, to na pewno można wymienić Wojciecha Szczęsnego. Polski golkiper popisał się kilkoma świetnymi interwencjami w meczach z Holandią i Austrią, chociaż w tym drugim spowodował rzut karny. Jednak ogólna ocena polskiego bramkarza jest na pewno wysoka. Tym bardziej szkoda, że sam piłkarz w ostatnich latach często mówił o zakończeniu gry z orzełkiem na piersi po turnieju w Niemczech.
Jednakże w ostatnich dniach ta narracja nieco zelżała. Sam selekcjoner przyznał, że zamierza porozmawiać z piłkarzem Juventusu na temat jego przyszłości w biało-czerwonych barwach. W tym samym tonie wypowiadał się też Robert Lewandowski, który będzie namawiał golkipera na temat dalszej gry w kadrze. Szczęsny sam wczoraj przyznał w rozmowie z TVP Sport, że nie jest gotowy do tego, żeby przekazać ostateczną decyzję. Wygląda na to, że sam zaczął się zastanawiać i być może zostanie na kolejne 2 lata w reprezentacji.
Wydaje się jednak, że odejście Szczęsnego wcale nie musi równać się z wielką stratą dla drużyny narodowej. W meczu z Francją swoją szansę otrzymał Łukasz Skorupski i trzeba przyznać, że ją doskonale wykorzystał. Bronił bardzo pewnie, sposób na niego znalazł jedynie Kylian Mbappe i to z rzutu karnego. Skorupski w swoim debiucie na tak dużej imprezie otrzymał nagrodę gracza meczu.
Dla niego może to być ostatnia szansa na to, żeby na dłużej zagościć w reprezentacji Polski. Skorupski ma 33 lata i jak do tej pory nie odegrał istotnej roli w drużynie. Od swojego debiutu w 2012 roku rozegrał zaledwie 10 meczów. Miał trochę pecha, bo trafił na lata, kiedy podstawowymi bramkarzami reprezentacji byli Szczęsny i Fabiański. Na dzisiaj wydaje się najpoważniejszym kandydatem do zostania golkiperem numer 1.
Za plecami Skorupskiego czają się inni, młodsi bramkarze. W kadrze na mistrzostwa Europy był Marcin Bułka. Za nim w końcu sezon, w którym otrzymał szansę w poważnej piłce. To od razu przełożyło się na debiut w narodowych barwach. Bułka ma olbrzymi potencjał i też świetne warunki fizyczne (aż 199 cm wzrostu). Jeśli będzie regularnie grał w Nicei lub w innym klubie z czołowych lig europejskich to może być poważnym kandydatem do stania się podstawowym bramkarzem reprezentacji.
W kontekście gry w narodowych barwach głośno mówi się też o Kamilu Grabarze. Ten po udanych latach w Kopenhadze przenosi się do Wolfsburga. Dobre występy w Bundeslidze na pewno sprawią, że będzie o nim głośno w kontekście gry w reprezentacji. Jednak tutaj na przeszkodzie może stanąć charakter golkipera. W ostatnich miesiącach dużo mówiło się, że sam bramkarz nie do końca godzi się z tym, że miałby przyjeżdżać na zgrupowanie bez gwarancji gry. A to może sprawić, że Michał Probierz nie będzie go powoływał.
Nie można też zapominać o Bartłomieju Drągowskim. Przecież to jego obecności na zgrupowaniach selekcjoner bronił jeszcze kilka miesięcy temu. Bardzo możliwe, że Drągowski powróci do reprezentacji, gdy odejdzie z niej Szczęsny. Szczególnie że w końcu uporał się z trudną sytuacją klubową – dzisiaj podpisał kontrakt z Panathinaikosem do końca sezonu 2026/2027.
Skorupski, Bułka, Grabara czy Drągowski – każdy z nich może wejść do bramki reprezentacji Polski i raczej nie będzie straty w jakości. Ostatni sezon na dobrym poziomie w Monaco rozegrał Radosław Majecki, a w Ekstraklasie świetnie spisywali się Mateusz Kochalski i Oliwier Zych. Wygląda więc na to, że pozycja bramkarza w reprezentacji Polski jest zabezpieczona na kolejnych kilka lat.