
Fatalne pomyłki sędziego w meczu Legii
Nieciecza to teren niezwykle niewygodny dla Legii. Jednak nie tylko warszawianie będą z ulgą wspominać to, że mecz z Termialicą jest już za nimi. Odetchnie też pewnie Jarosław Przybył, bo drugi raz tak słabo nie da się poprowadzić spotkania.
Warszawska drużyna jeszcze w swojej historii nie wygrała w Niecieczy. I wczoraj, licząc wynik po 90 minutach, również jej to się nie udało. Ostatecznie Legia gra dalej po wygranej w dogrywce. Po meczu jednak więcej się musi o postawie sędziego niż o grze obydwu drużyn.
Jarosław Przybył popełnił kilka rażących błędów podczas tego spotkania. Już w pierwszej połowie uznał bramkę ze spalonego. Nie zauważył, że w chwili, gdy Kapustka oddawał strzał to Makana Baku znajdował się na spalonym. Tę pomyłkę naprawił jednak VAR. Powtórki wideo przydały się też pod koniec pierwszej części gry. Wtedy to arbiter pokazał czerwoną kartkę Lindsay’owi Rose. Ta decyzja okazała się zbyt pochopna, po analizie VAR, sędzia ją cofnął.
W końcówce meczu ponownie Przybyła uratowały powtórki. Sędzia pierwotnie nie podyktował rzutu karnego dla Legii, gdy upadł Ribeiro. Powtórki jednak pokazały wyraźne przewinienie i tylko dzięki temu warszawianie otrzymali rzut karny. To pozwoliło Legii odrobić straty i grać w dogrywce.
Jednak prawdziwą kompromitacją było to, co arbiter zrobił w końcówce dodatkowych 30 minut. Sędzia w samej końcówce pokazał drugą żółtą kartkę Tekijaskiemu, lecz zapomniał go wyrzucić z boiska. Czerwona kartka została wpisana do protokołu dopiero po zakończeniu meczu. Bardzo możliwe, że Przybył ponownie odpocznie od sędziowania, tak jak miało to miejsce po 4. kolejce Ekstraklasy.